Reklama

Rocznica jak co roku

Dostałem zaproszenie na „Festiwal Solidarności” w Gdańsku. Koncerty, projekcje, dyskusje, pikniki ? bardzo pięknie, trzeba się umieć cieszyć z rocznicy wielkiego polskiego zwycięstwa, które zmieniło na lepsze losy kraju i całego świata.

Publikacja: 22.08.2009 09:25

Rafał A. Ziemkiewicz

Rafał A. Ziemkiewicz

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Ale żeby się naprawdę z takiego sukcesu cieszyć, to trzeba o nim coś wiedzieć. A my nie wiemy i nie mamy skąd się dowiedzieć. W dwadzieścia dziewięć lat po strajku sierpniowym, w dwadzieścia lat po upadku komunizmu i odzyskaniu przez Polskę niepodległości, nie ma ani jednej monografii strajku sierpniowego. Praktycznie, nie ma żadnej poważnej książki historycznej, ani popularnego opracowania, z których można by poznać przebieg strajku, jego przyczyny, uwarunkowania, reperkusje.

Pozostają tylko rozsiane po różnych publikacjach wspomnienia ? tych, którzy weszli do establishmentu III RP i stali się dyktatorami pamięci, i tych, którzy zostali przez nią zepchnięci na margines, odrzuceni i wyszydzeni. A także tych, których stan wojenny i lata późniejsze rozrzuciły po świecie i najzwyczajniej o nich zapomniano. A są wśród nich, i czasem przysyłają z oddali swe relacje, nie tylko szeregowi uczestnicy strajku, ale i jego organizatorzy, członkowie komitetu strajkowego, działacze WZZ.

Kiedy te wspomnienia ze sobą skonfrontować, to nic się nie zgadza. Kto parł do rozszerzenia strajku, a kto się go starał zgasić? Kto pękał, a kto był niezłomny? Jaką rolę odgrywali doradcy? Kto zatrzymywał wychodzących, a kto straszył ich konsekwencjami głupiego uporu?

Nie są to sprawy nie do ustalenia. Wystarczy skonfrontować sprzeczne ze sobą wspomnienia z dokumentami, z innymi źródłami. Historycy to potrafią.

Ale w tym wypadku się boją. Nie ogromu pracy, jaką trzeba by wykonać, bo i sława odpowiednio większa, niż dać może byle przyczynek. Historycy boją się, że dokonawszy odpowiedniej krytyki źródeł, otrzymają nie to, co powinni. Łatwiej się, dla przykładu, naśmiewać z oszołomstwa Anny Walentynowicz i małżeństwa Gwiazdów, uparcie podtrzymujących tezę, że Wałęsę dowiozła na strajk wojskowa motorówka, jeśli w ogóle się nie zada pytania, w którym konkretnie miejscu dokonał on swego sławnego skoku przez płot.

Reklama
Reklama

Być może nic by z takiego pytania nie wynikło. Ale na wszelki wypadek lepiej nie pytać. Lepiej się w ogóle nie interesować szczegółami. Wiemy, ile wystarczy wiedzieć, i lepiej zamiast kombinować bijmy gromko brawa, ufni i nie skażeni zgubna ciekawością, jak młodzież gromadzona na masówce u Owsiaka. Zamiast na sfinansowanie prac historycznych, lepiej wydać pieniądze na rocznicowe pikniki i koncert jakiejś mniej lub bardziej przechodzonej gwiazdki.

Jak dobrze pójdzie, to może się kiedyś wreszcie zainteresuje strajkiem jakiś amerykański lewak. I wtedy się dopiero dowiemy.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2009/08/22/rocznica-jak-co-roku/]Skomentuj[/link][/ramka]

Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Komu właściwie nie udał się zamach stanu?
Reklama
Reklama