Nie ma świętości, z której nie można zakpić, tabu, którego nie można naruszyć. W wolnym świecie można wszystko. Bo jesteśmy wolni i tylko nasz rozum wyznacza granice tego, co uznajemy w danym momencie za przyzwoite i dopuszczalne. A przekraczanie granic uważane jest coraz częściej za cnotę.

[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/janke/2009/12/21/na-szczescie-to-zwykla-kradziez/]skomentuj na blogu[/link][/b][/wyimek]

Mimo to kradzież najbardziej chyba na świecie okrutnego w swej podłej ironii napisu wywołała szok. I pewnie dlatego – bo trudno było to niebywałe przestępstwo racjonalnym umysłem ogarnąć – pojawiło się tyle dziwacznych pomysłów na to, kto i dlaczego mógł tego dokonać. Szukano na siłę wyjaśnienia – niektórzy snuli już takie czy inne spiskowe teorie z politycznym podtekstem. Na szczęście – choć dziwnie brzmią te słowa – wszystko wskazuje na to, że mamy do czynienia ze "zwykłym" kryminalnym przestępstwem.

W całej tej historii warto dziś, gdy napis z Auschwitz już się odnalazł, zauważyć dobre strony. Polacy byli kradzieżą autentycznie poruszeni, i to dzięki ich pomocy udało się szybko schwytać przestępców. Na wysokości zadania stanęły też odpowiednie służby polskiego państwa. Na co dzień powolne i nieudolne, ociężałe i nieskuteczne, w sprawie takiej jak ta – niesłychanie znaczącej dla prestiżu Polski – potrafiły się zmobilizować. Zadziałały błyskawicznie, skutecznie i warto im sukcesu pogratulować.

Oryginalny napis "Arbeit macht frei" niebawem wróci na bramę obozu Auschwitz. To ważne, bo jest on jednym z najbardziej ponurych symboli tego, do czego zdolni są ludzie. Takie bolesne znaki pomagają nam pamiętać. A bez pamięci o przeszłości nie da się solidnie budować przyszłości.