Serbia to raczej cywilizacyjny Wschód (prawosławna i tradycyjnie związana z Rosją), a nie Zachód. Ale UE już dawno nie jest klubem zachodnim i ten charakter będzie coraz bardziej traciła. Serbia to też kraj obarczany winą za rozpętanie i prowadzenie największej wojny w Europie od zakończenia drugiej światowej. Ale tym bardziej trzeba dać Serbom szansę na oczyszczenie i odnalezienie się w zjednoczonej Europie.

Listę państw, które powinny się znaleźć w UE – jeżeli zechcą i spełnią warunki – można wydłużyć aż po Turcję, Białoruś, Ukrainę i państwa Kaukazu. Ten, kto naszą Unię Europejską widzi tak ogromną, nie jest realistą. Przynajmniej dzisiaj, a to "dzisiaj" może potrwać dziesięć czy 20 lat.

Najważniejsze kraje obecnej, i tak sporej, Unii – Francja i Niemcy – nawet nie zamierzają dyskutować o nowych członkach. Oprócz Chorwacji, której to już obiecano. I Islandii, która jest mała, bogata i zachodnia.

Unia cierpi na syndrom zatłoczonego tramwaju. Ale najbardziej wejścia bronią wcale nie ci, którzy dopiero się doń dostali, ale ci, którzy już dawno siedzą na wygodnych miejscach przy oknie z widokiem na dobrobyt. Do nich trzeba kierować nie tylko argumenty ekonomiczne i polityczne w sprawie rozszerzenia, ale i moralne. I Boże Narodzenie jest po temu dobrą okazją.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/haszczynski/2009/12/22/tramwaj-zwany-unia-europejska/]Skomentuj[/link][/ramka]