[wyimek][b][link=http://blog.rp.pl/kurasz/2010/01/08/wlosi-wzmacniaja-kontrole-nad-polskim-bankiem/]Skomentuj[/link][/b][/wyimek]
Oczywiście nie. Jest bardzo prawdopodobne, że w tym przypadku naruszono zasady ładu korporacyjnego.
10 października 2009 roku rada dyrektorów banku UniCredit – który od 1999 roku ma kontrolę nad Pekao – namaściła Alicję Kornasiewicz na następczynię prezesa Jana Krzysztofa Bieleckiego. Nikt z rynku o tej decyzji nie został jednak poinformowany. Nawet członkowie polskiej rady nadzorczej, choć to do nich należy dokonanie formalnego wyboru bądź odwołanie prezesa. Informacja o tym, że coś w banku się zmieni, pojawiła się dopiero 24 listopada, wraz z rezygnacją Bieleckiego. Potem zaczęły się trwające do dziś spekulacje personalne mediów i ekspertów.
Czy UniCredit, zatajając informację o Kornasiewicz, złamał jakieś przepisy? Być może nie. Ale przez to problem nie przestaje istnieć. Nie tylko dlatego, że od spółki ważnej dla polskiego systemu finansowego oczekujemy sumiennego respektowania zasad ładu korporacyjnego, transparentności działań. Także dlatego, że w bardzo niewyraźnej sytuacji postawiono poważnych ludzi – członków rady nadzorczej, którzy mają formalnie wybrać nowego prezesa. Jak mają się zachować dziś, gdy dowiadują się, że wszystko zostało ustalone bez ich udziału?
O co chodzi? Nie ulega wątpliwości, że włoscy właściciele polskiej firmy chcą przejęcia przez centralę większej części władzy nad bankiem. Teraz Pekao jest jak włoska alfa romeo – jedzie na polskiej benzynie, a kierowcą jest Polak. Czy zmiany oznaczają, że naciskać pedał gazu i kręcić kierownicą będą prezesi z Mediolanu? Jan Krzysztof Bielecki się temu sprzeciwiał, więc musiał odejść.