Reklama

Obłęd poprawności

Donald Tusk nie może kandydować na prezydenta, gdyż musi pilnować partii. Jest jak ojciec, któremu "córka się puszcza, jeden syn jest upośledzony, a drugi obrabia kioski". Tak malowniczo zilustrował sytuację lidera PO Ludwik Dorn, przewodniczący Polski Plus

Publikacja: 17.02.2010 21:09

Można zastanawiać się nad właściwością obrazowania Dorna, ale nie można odmówić mu barwności, która ożywia naszą zuniformizowaną politykę. Zresztą kwiecistość języka byłego marszałka Sejmu nigdy nie przekracza granicy chamstwa, w którym specjalizuje się człowiek ze świńskim ryjem i gumowym penisem, ważny polityk PO, Janusz Palikot.

Wypowiedź Dorna wywołała jednak oburzenie nie w szeregach PO, ale pośród strażników poprawności politycznej z TVN 24. Program "Polska i świat" poświęcony był w dużej części potępianiu Dorna za... obrażanie niepełnosprawnych. Do seansu potępienia wciągnięci zostali ich opiekunowie i obowiązkowi eksperci. Chór domagał się przeprosin.

Na czym polegała zbrodnia Ludwika Dorna, nikt nie wyjaśnił. Przecież nie wyśmiewał on kalek (wiem, że tego słowa nie wolno używać), ale wskazał jedynie, że wymagają szczególnej opieki. Czy nie zgadzają się z tym poprawni? Czy więc chodzi o to, że w ogóle o kalekach mówić nie można? Przecież ich kłopoty winny być – i są – nagłaśniane.

Ten, wydawałoby się, mało ważny obrazek pokazuje obłęd, w którym grzęźnie poprawność polityczna. Nieustanne tropienie, czy aby jakaś wypowiedź lub zachowanie nie obraża jakiejś "mniejszości", nieustanne cenzurowanie wypowiedzi. Prawdziwa współczesna inkwizycja.

Poprawność nie obejmuje jednak wszystkich. Realne obrażanie religii katolickiej albo katolików dokonywane jest pod szyldem eksperymentów religijnych i obrony wolności słowa. No, ale katolicy są większością, a większości żadne specjalne prawa nie przysługują.

Reklama
Reklama

Poprawność jest wygodna dla dziennikarskiej masy. Nie trzeba myśleć, a wystarczy sprawdzać wypowiedzi z księgą poprawnościowych zapisów albo reagować na zasadzie skojarzenia. Przytoczony przykład pokazuje, że działa ono już na zasadzie warunkowego odruchu.

[link=http://blog.rp.pl/wildstein/2010/02/17/obled-poprawnosci/]blog.rp.pl/wildstein[/link]

Można zastanawiać się nad właściwością obrazowania Dorna, ale nie można odmówić mu barwności, która ożywia naszą zuniformizowaną politykę. Zresztą kwiecistość języka byłego marszałka Sejmu nigdy nie przekracza granicy chamstwa, w którym specjalizuje się człowiek ze świńskim ryjem i gumowym penisem, ważny polityk PO, Janusz Palikot.

Wypowiedź Dorna wywołała jednak oburzenie nie w szeregach PO, ale pośród strażników poprawności politycznej z TVN 24. Program "Polska i świat" poświęcony był w dużej części potępianiu Dorna za... obrażanie niepełnosprawnych. Do seansu potępienia wciągnięci zostali ich opiekunowie i obowiązkowi eksperci. Chór domagał się przeprosin.

Reklama
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Dlaczego koalicja 15 października nie ma przyszłości?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Budapeszt bez polskiego ambasadora. Opcja atomowa, ale konieczna
Komentarze
Pół roku Trumpa: to już inna Ameryka
Komentarze
Estera Flieger: Gdzie się podział sezon ogórkowy
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Tusk, Hołownia i samobójczy gen koalicji 15 października
Reklama
Reklama