Reklama

Armia, czyli poważna sprawa

„Cały czas potrzebujemy starszego brata. Kiedyś był nim Związek Sowiecki, teraz Stany Zjednoczone”. Do tych słów napisanych kiedyś przez szefa paryskiej „Kultury”

Publikacja: 19.05.2010 01:37

Artur Bilski polska armia na posyłki Wydawnictwo Nobilis Media Szczecin 2010

Artur Bilski polska armia na posyłki Wydawnictwo Nobilis Media Szczecin 2010

Foto: Rzeczpospolita

Jerzego Giedroycia powraca w swojej książce „Polska armia na posyłki” komandor Artur Bilski. Książka jest zbiorem esejów publikowanych wcześniej w różnych czasopismach.

Bilski odszedł z armii, gdy dostał na piśmie rozkaz, by milczeć w sprawie operacji bojowej w Afganistanie. W swoich tekstach dokonuje szczegółowej analizy działalności MON i polskiego rządu w sprawach militarnych. To smutny obraz. Wojna „w imię polskiej racji stanu” nie przynosi Polsce – zdaniem Bilskiego – żadnych korzyści. Przed zaangażowaniem w wojnę w Iraku Ameryka miała nam obiecać programy modernizacyjne polskiego wojska oraz udział w eksploatacji złóż roponośnych w Iraku.

Z tych zapowiedzi pozostało już tylko wspomnienie, a Polska angażuje się w kolejne mało sensowne

– jak twierdzi Artur Bilski – misje, takie jak operacja bojowa w Afganistanie czy budowa tarczy antyrakietowej – którą zresztą Barack Obama powoli zamienia na współpracę z Rosją. „Armia rozpada się na naszych oczach”, a tymczasem na jej szczytach panuje duch Układu Warszawskiego – twierdzi komandor.

Bilski twierdzi, że w imię nieodwzajemnionej miłości do USA polska armia jest dostępna na każde zawołanie „wielkiego sojusznika”. Polacy znani są z proamerykańskich sympatii, więc opis Bilskiego może nas drażnić, uwierać. Możemy się z nim nie zgadzać. Po lekturze „Polskiej armii na posyłki” warto jednak zadać sobie dwa pytania. Czy nasza miłość do Ameryki nie jest ślepa? Bo na pewno jest nieodwzajemniona.

Reklama
Reklama

I czy my, Polacy, możemy czuć się w naszym kraju bezpieczni? Artur Bilski ostrzega, że „sprawne funkcjonowanie armii jest zbyt poważną sprawą, żeby mogła weryfikować ją jedynie wojna, jak to było w 1939 roku”.

Jerzego Giedroycia powraca w swojej książce „Polska armia na posyłki” komandor Artur Bilski. Książka jest zbiorem esejów publikowanych wcześniej w różnych czasopismach.

Bilski odszedł z armii, gdy dostał na piśmie rozkaz, by milczeć w sprawie operacji bojowej w Afganistanie. W swoich tekstach dokonuje szczegółowej analizy działalności MON i polskiego rządu w sprawach militarnych. To smutny obraz. Wojna „w imię polskiej racji stanu” nie przynosi Polsce – zdaniem Bilskiego – żadnych korzyści. Przed zaangażowaniem w wojnę w Iraku Ameryka miała nam obiecać programy modernizacyjne polskiego wojska oraz udział w eksploatacji złóż roponośnych w Iraku.

Reklama
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Za co jestem wdzięczny Grzegorzowi Braunowi?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Epidemia ksenofobii. O cholerze, migrantach i politycznej nienawiści
Komentarze
Jerzy Haszczyński: „Podzielam wasze poczucie bezradności”. O ostatnich katolikach w Gazie
Komentarze
Marek Cichocki: Kanclerz Merz zderzył się z poglądami własnych konserwatystów
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Organizację Roberta Bąkiewicza delegalizować, nie promować
Reklama
Reklama