Rostowski zarzucił m.in. Balcerowiczowi, że OFE wprowadzono „bez mechanizmu wypłat, bez zobowiązania, że będą wypłacać dożywotnie emerytury i bez podwyższenia składki emerytalnej, która finansowała fundusze". Abstrahując od tego, że sam jest ministrem już szósty rok, a jego gabinet mógł przecież przesądzić o sposobie wypłaty emerytur z OFE dawno temu. To są fakty.
Jeśli wsłuchać się w głos gospodarza gmachu przy ul. Świętokrzyskiej to widać, że nie o fakty tu chodzi. Narracja w sprawie OFE - teraz chce się powiązać fundusze ze znienawidzonym wśród populistów Balcerowiczem - to manipulacja. Podobnie jak powiązanie zysków jakie czerpią zarządzający funduszami (są wcale niemałe, ale rząd może je obniżyć) z istotą działania OFE. Jest nią oderwanie jak najdalej od polityków naszych pieniędzy na emeryturę oraz zmniejszenie składki jaka trafia do ZUS. Po to by zobowiązania niewielkiej liczby naszych dzieci wobec licznego grona, nas staruszków, były jak najmniejsze.
Minister Rosowski nie pierwszy już raz w podobnym, oderwanym od rzeczywistości duchu, poucza byłego prezesa NBP. W kwietniu ubiegłego roku radził mu by zdjął z rogu ul. Marszałkowskiej i Al. Jerozolimskich w Warszawie licznik długu publicznego. Od tego miało nam się zrobić lepiej. Minister uznał, że nic nam już w tej sprawie nie grozi. Może już wtedy wiedział, że „zagospodaruje" pieniądze OFE by ratować finanse publiczne?
Zwany przez prof. Krzysztofa Rybińskiego Ministrem Sami Wiecie Którym Jacek Rostowski coraz bardziej pogrąża się w populizmie. Doskonale zdaje sobie sprawę, że fundamentalnym problemem z naszymi emeryturami nie jest wcale OFE, ale permanentna niewypłacalność ZUS, KRUS i systemu służb mundurowych, której powodem jest nadmiar przywilejów. Do emerytur w tym roku dołożymy prawie 65 mld zł. Tylko 11 mld - z tytułu wprowadzenia OFE, a to niespełna 20 proc. całego manka. Ale łatwiej jest atakować „wstrętne" OFE i liberała Balcerowicza niż zetrzeć się z górnikami.
"Chwała Balcerowiczowi, że był pomysłodawcą reformy OFE"