Dorwać bogatego

Wyobraźmy sobie, że ktoś z bogatego Zachodu ma biografię godną ambitnego filmu.

Publikacja: 22.05.2013 20:31

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa, Ryszard Waniek Rys Ryszard Waniek

Za młodu, w okolicach roku 1968, uwiódł go marksizm i leninizm. Potem przerodził się w wybitnego kapitalistę, stanął na czele wielkiego koncernu. Zarabiał ponad 700 razy więcej niż jego najgorzej opłacany podwładny. Gdy opuszczał firmę, wyciągnął rękę po odprawę o równowartości ćwierć miliarda złotych.

Oburzyło to nie tylko lewicowych polityków w jego jak najbardziej kapitalistycznej ojczyźnie. A może bardziej przeraziło, bo uznali, że społeczeństwo tego nie zniesie i odłoży liberalną demokrację do lamusa. I supermenedżer zrezygnował z odprawy.

To historia Daniela Vaselli, szefa Novartisu, wielkiej firmy farmaceutycznej ze Szwajcarii. Wiele wskazuje na to, że w tym kraju nikt już nie będzie się musiał odwoływać do sumienia kapitalisty z chmurną lewacką przeszłością, by zrezygnował z kosmicznego wynagrodzenia. Bo żaden menedżer nie ujrzy tam już takich pieniędzy.

W listopadzie ma się w Szwajcarii odbyć przełomowe dla kapitalistycznego świata referendum. Jeżeli zwycięży pomysł oburzonych niesprawiedliwością społeczną, zarobki menedżerów będą – góra – dwunastokrotnie wyższe od minimalnej pensji w danej firmie.

Konstytucyjne wyznaczanie limitów zarobków to nie jest dobry pomysł, czego w gazecie skierowanej do elit biznesowych i politycznych nie trzeba zbytnio tłumaczyć. Nie chodzi tylko o to, że realizacja populistycznego hasła „dorwać i oskubać bogatego" zabije pomysłowość, innowacyjność i talent wielu Szwajcarów.

Łatwo byłoby skończyć w tym miejscu, poprzestać na krytyce idei referendum skierowanego przeciw bogatym, pięknym i zdrowym. Ale kryzys skłania do refleksji nad sprawiedliwością społeczną. Przekonanie, że nielicznym rośnie, a licznym maleje, jest w społeczeństwach zachodnich coraz powszechniejsze. A wraz z nim narasta niechęć do tych z mitycznych korporacji. Zwłaszcza z wielkich banków, które jedną ręką rozdawały dziesiątki milionów swoim menedżerom, a drugą brały pomoc od państwa na ratowanie się przed bankructwem.

Od poważnej dyskusji nad dzieleniem pieniędzy Zachód nie ucieknie. A jeżeli spróbuje, to przegrane referendum może się okazać i tak najłagodniejszą formą rozliczenia się sfrustrowanych biednych z bogaczami.

Za młodu, w okolicach roku 1968, uwiódł go marksizm i leninizm. Potem przerodził się w wybitnego kapitalistę, stanął na czele wielkiego koncernu. Zarabiał ponad 700 razy więcej niż jego najgorzej opłacany podwładny. Gdy opuszczał firmę, wyciągnął rękę po odprawę o równowartości ćwierć miliarda złotych.

Oburzyło to nie tylko lewicowych polityków w jego jak najbardziej kapitalistycznej ojczyźnie. A może bardziej przeraziło, bo uznali, że społeczeństwo tego nie zniesie i odłoży liberalną demokrację do lamusa. I supermenedżer zrezygnował z odprawy.

Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem