Książka promowana jako notatki osobiste polskiego-papieża, już zdążyła narobić sporo zamętu. Dostało się głównie krakowskiemu metropolicie za to, że nie uszanował woli Jana Pawła II, którą wyraził w testamencie polecając spalenie notatek. Kardynał tłumaczy – według mnie przekonująco – dlaczego to uczynił, ale komentarze nie milkną. Nie o tym jednak.
Srodze zawiedzie się ten kto po książkę Jana Pawła II sięgnie w poszukiwaniu sensacji, nieznanego oblicza papieża, tajemnic Watykanu. Nic takiego tam bowiem nie ma. Próżno w niej szukać również rozbudowanych wspomnień o papieskich przyjaciołach.
Mocno zawiedziony będzie również ten, który będzie usiłował tę książkę przeczytać jako powieść. Nic z tych rzeczy. Nie ten gatunek. To nie jest książka na jeden wieczór. Za trudna.
Cóż zatem w mocno reklamowanym woluminie jest? Zapiski z rekolekcji, w których uczestniczył Karol Wojtyła. Są tu krótsze i dłuższe refleksje na temat wiary w Boga, zatrzymanie się nad sensem życia. To zapis ponad czterdziestu lat kapłańskiej drogi, rozwoju człowieka. Właściwie da się ją streścić w trzech słowach: rozważanie, medytacja, kontemplacja. Trzy poziomy. I tylko na tych poziomach da się tę książkę przeczytać. To jakby forma zaproszenia Jana Pawła do takiego czytania i poznania jego osoby. I jeszcze jedna uwaga: trzeba tę książkę czytać przy jednoczesnej lekturze Pisma św. Po co? Po to, by zrozumieć o czym mowa.
Wydawca proponuje, by notatki papieża traktować jako formę rekolekcji, przygotowania się do kanonizacji. Do rozpoznania świętości Jana Pawła II. To wszystko prawda. Tak może być. Zapewne wiele osób z tego skorzysta. Śmiem jednak twierdzić, że przeciętny Polak odrzuci lekturę po kilku, może kilkudziesięciu stronach. Uzna bowiem, że nie da rady, że za trudno. Bo pozycja ta jest tak naprawdę przeznaczona do wąskiego grona ludzi zafascynowanych duchowością Jana Pawła II – do księży, sióstr zakonnych. Także świeckich, ale pozostających w bardzo bliskim kontakcie z Bogiem.