To beznadziejny ?i żałosny protekcjonalizm, z jakim odnosi się do Ukrainy i Ukraińców część polskich elit, rzekomo sympatyzujących z nowymi władzami, ale w gruncie rzeczy pełnych poczucia wyższości i uprzedzeń.
Kapitalnym przykładem takich postaw był zeszłotygodniowy program „Goście Daniela Passenta" w TOK FM (25 marca), w którym z dzióbków pili sobie w tym właśnie tonie sam prowadzący i zaproszona przez niego prof. Agnieszka Rothert z Uniwersytetu Warszawskiego. Trudno mi się wypowiadać o dorobku i klasie naukowej pani Rothert, ale jej słowami, o Ukrainie jako o „czarnej dziurze" za polską granicą, w której „nie wiadomo kto rządzi", a „WSZYSCY (!) politycy są skorumpowani", poczułem się zwyczajnie obrażony. Chciałoby się zapytać panią Rothert, kiedy ostatnio była w Kijowie, kogo z aktualnie rządzących zna osobiście i jakim prawem (jakieś badania?) twierdzi, że wszyscy w kręgu władzy są tam skorumpowani.
Można by te słowa potraktować jako pomówienie, ale przecież prof. Rothert z pewnością nie miała takich intencji. Ona rzeczywiście – podobnie jak wielu Polaków, a jeszcze więcej Rosjan – uważa, że ukraińska państwowość jest nic niewarta, lokalna klasa polityczna to złodzieje, a państwo nie ma żadnych perspektyw.
Czy takie myślenie nie ma podstaw? Ależ ma. Dokładnie takie same jak częste w końcu lat 80. na Zachodzie poglądy (lewicowych zwykle) elit o polskiej szansie po upadku komunizmu. Pamiętam owe ociekające fałszywą troską pytania: a jakże wy sobie – Polacy – z tym Wałęsą i Mazowieckim poradzicie? Przecież nie macie pojęcia ani o demokracji, ani o technologii władzy! A ludzie? Cóż to za ludzie. To nic innego jak nieprzewidywalna horda „homo sovieticus", którą tak pięknie opisał Zinowiew. Jeszcze zatęsknicie za komuną...
Poradziliśmy sobie jakoś. I Ukraina też może sobie poradzić, bo – paradoksalnie – dopiero dziś ma szansę na otrząśnięcie się z mroków sowietyzmu, beznadziei, korupcji ?i bezprawia. Na czele jej rządu stoją wreszcie ludzie, którzy mają szczerą intencję forsowania europejskich standardów, także w dziedzinie praworządności, czemu dali dowód, podpisując traktat stowarzyszeniowy z Unią. Wypada im wierzyć, bo to ich i nasza szansa.