Ten konflikt niestety ma przyszłość - komentarz Jerzego Haszczyńskiego

Rzadko się zdarza konflikt, który tak trudno skomentować, jak ten palestyńsko-izraelski. W tym jego kolejną odsłonę w Strefie Gazy – rozpoczętą 7 lipca izraelską operację „Krawędź Ochronna" – i trwające znacznie dłużej odpalanie palestyńskich rakiet w kierunku Izraela.

Publikacja: 22.07.2014 02:00

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Ryszard Waniek

Co trwa dłużej, a co krócej, nie ma większego znaczenia. Działania obu stron mają bowiem jakieś źródło w przeszłości. I – nie łudźmy się – konflikt jest też bardzo przyszłościowy. Nie skończy się – niezależnie od tego, czy za kilka dni lub za kilka tygodni komuś uda się wynegocjować rozejm między Izraelczykami a palestyńskim radykalnym Hamasem. W przyszłości znowu nadejdą tragiczne wydarzenia, które jedna ze stron nazwie konsekwencją działań tej drugiej.

Niezależnie od tego, co było wcześniej, tym razem skala cierpienia i liczba ofiar są wyjątkowe.

Izrael ma prawo do obrony, zwłaszcza, jak mówi, przed terrorystami. Brzmi to nie najgorzej wtedy, gdy likwiduje zaangażowanych w walkę z nim bojowników i gdy ofiar śmiertelnych tej obrony nie jest dużo. Gdy można powiedzieć, że wojsko działa w miarę humanitarnie, robi wszystko, by uniknąć zabijania ludności cywilnej. Jak się samo chwali, oddając ostrzegawczy strzał i dzwo-?niąc do gospodarza, „puka ?w dach domu", który zaraz zaatakuje, bo w jego ogrodzie czy piwnicy jest wyrzutnia rakiet gotowych do zabijania Izraelczyków.

Jednak co powiedzieć, gdy liczba zabitych Palestyńczyków przekroczyła pół tysiąca, a z tego znaczna większość to cywile? W tym samym czasie palestyńskie rakiety zabiły dwóch Izraelczyków na terenie Izraela (inni spośród 20 zabitych Izraelczyków to żołnierze). Argument o prawie do obrony blednie, gdy giną dzieci grające w piłkę na plaży, z dala od wyrzutni rakiet. I gdy ostrzeliwany jest szpital, w którym pozostali niedołężni pacjenci.

Hamasowcy i inni radykałowie odpalający rakiety w kierunku Izraela liczą na to, że kogoś zranią czy zabiją. Jest im obojętne gdzie, byle siały postrach w państwie, którego istnienia nie chcą uznać. Tego nie da się usprawiedliwić. I jest czymś zrozumiałym, że Izrael na to odpowiada.

Izrael musi jednak uważać, by prawo do obrony nie przerodziło się w praktykę zastraszania wszystkich Palestyńczyków ze Strefy Gazy, niezależnie od tego, czy mają w domu wyrzutnie rakiet czy nie. I by nie powstało wrażenie, że dzieci giną tylko dlatego, że gdy dorosną, mogą zostać terrorystami Hamasu.

Co trwa dłużej, a co krócej, nie ma większego znaczenia. Działania obu stron mają bowiem jakieś źródło w przeszłości. I – nie łudźmy się – konflikt jest też bardzo przyszłościowy. Nie skończy się – niezależnie od tego, czy za kilka dni lub za kilka tygodni komuś uda się wynegocjować rozejm między Izraelczykami a palestyńskim radykalnym Hamasem. W przyszłości znowu nadejdą tragiczne wydarzenia, które jedna ze stron nazwie konsekwencją działań tej drugiej.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Artur Bartkiewicz: TVN i Polsat na liście firm strategicznych, czyli świat już nie będzie taki sam
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej