Setki tysięcy nielegalnych imigrantów forsuje dziurawe granice Włoch i Grecji, aby, już bez przeszkód, przedostać się do Niemiec i Szwecji, gdzie mają zapewnione hojne zabezpieczenia socjalne. Współuczestniczka styczniowych zamachów terrorystycznych w Paryżu bez trudu uciekła przez Hiszpanię do Syrii, bo w czasie lotu do Madrytu nikt jej nie kontrolował.

Podczas gdy niektóre kraje Unii, jak Polska, egoistycznie odrzucają niemal wszystkie wnioski o azyl, inne, jak Niemcy, ponoszą kilkadziesiąt razy większy ciężar pomocy osobom uciekającym przed konfliktami. Swoboda przemieszczania się emigrantów we Wspólnocie jest też jednym z powodów niezwykłego i niepokojącego wzrostu znaczenia ugrupowań populistycznych.

Równocześnie Schengen to jedna z najbardziej namacalnych korzyści z istnienia Unii. Likwidacja tego układu, czy nawet jego ograniczenie, byłaby poważnym osłabieniem integracji.

Aby przetrwać, układ z Schengen, musi się dostosować do nowych warunków. Kraje Unii powinny wykuć wspólną politykę imigracyjną i azylową, razem kontrolować granice zewnętrzne Wspólnoty, zacieśnić współpracę policji – a może nawet powołać wspólne służby porządkowe. To trudne wyzwanie, bo oznacza rezygnację z kolejnej części suwerenności narodowej. Jednak utrzymanie Schengen warte jest tego poświęcenia.