Estera Flieger: Co bobry zrobiły Donaldowi Tuskowi?

Ponieważ Polacy są w ścisłej europejskiej czołówce zwierzolubów, bóbr premierowi może się jeszcze odwinąć ogonem. Ich odstrzał nie uchroni Polski przed skutkami kryzysu klimatycznego, powodzie w ten sposób nie znikną. Na kogo wówczas Donald Tusk zwali winę?

Publikacja: 25.09.2024 16:00

Donald Tusk

Donald Tusk

Foto: AFP

„Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 roku podejmowali decyzje, ekolodzy byli wnerwieni, ale są priorytety. Czasem trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów” – powiedział premier Donald Tusk podczas sobotniego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu.

Powódź 2024: Człowiek zawinił, a bobra powiesili

W obliczu kolejnej powodzi, która nawiedziła Polskę, łatwiej straszyć bobrami, niż zaproponować systemowe zmiany. Nie wszystkie rozwiązania, które proponują naukowcy, są popularne i łatwe. Najpewniej żaden premier nie odważy się zaproponować przesiedleń (w miejsce części zalanych budynków powstałyby poldery, a więc tereny, na które swobodnie rozlewałaby się woda). Zrozumiałe, że dla rodziny, która mieszka w domu zbudowanym przez własnych dziadków, to bardzo trudna decyzja, nawet jeśli państwo zagwarantowałoby im nowe lokum. Rozmowa o tym, jak radzić sobie z katastrofą klimatyczną, wymaga więc empatii i szerokiego konsensusu. W realiach nadmiarowej polaryzacji wydaje się to niemożliwe. Ale kiedy, jeśli nie teraz?

Czytaj więcej

Sondaż: Czy Donald Tusk sprawdził się w roli przywódcy w czasie powodzi?

Na tym jednak nasze możliwości się nie kończą. Dlaczego premier Donald Tusk nie mówi o mądrej gospodarce leśnej i przestrzennej? Albo o renaturyzacji rzek? Wzięcie na cel bobra jest wobec tego czystym populizmem.

Jeśli nie na bobry, to na kogo winę zwali Donald Tusk?

W książce „Pałace na wodzie. Tropem polskich bobrów” Adam Robiński powołuje się na ustalenia brytyjskich archeologów: 4 tys. lat temu gryzonie miały na Wyspach Brytyjskich większy wpływ na kształt przestrzeni niż ludzie, a badaczom miało się nawet zdarzyć pomylić konstrukcje bobrów z ludzkimi. Rumieńców nabiera żart Jakuba Dymka, który zapytał, zanim premier wziął się za gryzonie: kto w tej kadencji zbuduje więcej infrastruktury – Donald Tusk czy bobry? Kiedy zaś pojawiła się informacja o tym, że przy rządzie będzie pełnomocnik do spaw odbudowy po powodzi, internauci na kandydata wskazali właśnie bobra.

Czytaj więcej

Kiedy będzie następna powódź w Polsce? Klimatolog odpowiada, o co musimy zadbać

Kryzys klimatyczny to nie tylko powódź, ale i susza. W ich obliczu bobry są naszymi sojusznikami. – Pozwólmy również działać bobrom: ich działalność jest korzystna, robią dobrą robotę i często radzą sobie z tym lepiej od nas – mówi „Rzeczpospolitej” prof. Joanna Wibig z Uniwersytetu Łódzkiego. „Wciąż nie zaakceptowaliśmy ich obecności: osuszamy przestrzeń dookoła, przekopujemy rzeki, meliorujemy pola. Powielane są złe, PRL-owskie wzorce zarządzania przestrzenią” – wyjaśniał  w rozmowie z Portalem Organizacji Pozarządowych ngo.pl Adam Robiński.

Czytaj więcej

Powódź zniszczyła największy Ośrodek Rehabilitacji Jeży w Polsce. Co z jeżami?

Nie przeczę, że są miejsca w Polsce, gdzie bobry mogły przekopać wały. W takim przypadku priorytety są oczywiste i nie sądzę, żeby ktokolwiek z tym dyskutował. Próżno szukać jednak w wypowiedzi premiera informacji o skali zjawiska. Jest za to łatwe rozwiązanie o wątpliwej skuteczności. Rozwiązanie zaproponowane przez Donalda Tuska jest obok wyzwań, które niesie za sobą kryzys. Szef rządu skoncentrował uwagę na problemie mniejszym niż wszystkie pozostałe. 

Nie na bobrach spoczywa odpowiedzialność za katastrofę klimatyczną. A już na pewno ich odstrzał nie uchroni nas przed jej skutkami. Powodzie w ten sposób nie znikną. Na kogo wówczas Donald Tusk zwali winę? Niezawodna jest za to mądrość ludowa: „Nie było nas, był las. Nie będzie nas, będzie las”.

Panie bobrze, będzie dobrze

Gryzonie nie mają dobrego PR-u. Ich przeciwnicy bazują na niewiedzy. Przyjęło się, że są prawdziwym utrapieniem właścicieli stawów hodowlanych. Ale bobry są jaroszami, nie jedzą ryb.

Choć same nie będą się bronić, mogą liczyć na sojuszników: badania, których wyniki prezentuje wrześniowy magazyn „Znak”, pokazują, że wraz z pojawieniem się w domu zwierzęcia, uwrażliwiamy się na przyrodę. A ponieważ Polacy są w ścisłej europejskiej czołówce zwierzolubów, za wcześnie, by myśliwi się mogli cieszyć. A bóbr premierowi Donaldowi Tuskowi może się jeszcze odwinąć ogonem.

„Wasze sugestie nie są pierwsze, że trzeba szybkich zmian, jeśli chodzi o obecność bobrów na wałach. Myśmy w 2010 roku podejmowali decyzje, ekolodzy byli wnerwieni, ale są priorytety. Czasem trzeba wybierać między miłością do zwierząt a bezpieczeństwem miast, wsi i stabilnością wałów” – powiedział premier Donald Tusk podczas sobotniego posiedzenia sztabu kryzysowego we Wrocławiu.

Powódź 2024: Człowiek zawinił, a bobra powiesili

Pozostało 92% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Estera Flieger: Lewica wyłożyła się na sztucznej inteligencji. A wystarczyłoby trochę wyobraźni
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Jak zwalczać alkoholizm. Gawędy Izabeli Leszczyny
Komentarze
Wewnętrzna rekonfiguracja Nowej Lewicy. Co przyniesie?
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Ukraina zmienia postawę w sprawie Wołynia? Ostrożnie z optymizmem
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Sondaże dla Rafała Trzaskowskiego, czyli co łączy kandydatów PiS z Jakubem Wawrzyniakiem