Jędrzej Bielecki: Superpaństwo? Unii bardziej grozi dezintegracja

Tego samego dnia, gdy Parlament Europejski głosuje nad federalizacją Wspólnoty, Holendrzy idą do urn, aby wzmocnić skrajną prawicę. To drugie rozstrzygnie o losie integracji.

Publikacja: 22.11.2023 14:50

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i kanclerz Niemiec Olaf Scholz

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen i kanclerz Niemiec Olaf Scholz

Foto: AFP

Lista proponowanych zmian w traktatach europejskich jest rewolucyjna. To choćby zniesienie prawa weta w 65 obszarach podejmowania decyzji przez Radę Unii Europejskiej, przekazanie Brukseli wyłącznych kompetencji w ochronie środowiska i znaczne poszerzenie zakresu kompetencji współdzielonych przez władze narodowe i europejską centralę (np. o sprawy zagraniczne czy ochronę granic). Wizja eurodeputowanych zakłada też ograniczenie składu Komisji Europejskiej do 15 członków, przez co w tym kluczowym organie nie każdy kraj UE byłby reprezentowany. Wreszcie, reforma znacznie uprościłaby procedurę zawieszenie w prawach członkowskich krajów, które łamią zasady państwa prawa.

Czytaj więcej

Konrad Czarnecki: Reforma Unii znowu nas zaskoczyła. Jaki właściwie pomysł na nią ma Donald Tusk?

O reformie Unii nie zdecydują eurodeputowani

Przegłosowanie tych zmian jest przesądzone, bo porozumiały się w tej sprawie główne kluby Parlamentu Europejskiego, od chadeków (EPL) przez socjaldemokratów (S&D) po liberałów (Renew) i zielonych. Jednak inaczej niż w Polsce, gdzie PiS straszy likwidacją państw narodowych, obrady wzbudziły umiarkowane (a i to jest eufemizm) zainteresowanie głównych mediów europejskich. A to dlatego, że tak samo, jak dwie dekady temu projekt europejskiej konstytucji czy pomysł powołania europejskiej armii, i ten skok w federalność dołączy do wielkiej liczby reform, które miały zbudować Stany Zjednoczone Europy, a skończyły się na niczym. Powód jest prosty: to nie eurodeputowani, ale rządy narodowe zdecydują (i to jednomyślnie) o wprowadzeniu jakichkolwiek zmian w traktach. A tu dominują nastroje niechętne dalszej integracji, a nie jej pogłębianiu.

Holendrów znacznie bardziej od budowy europejskiego superpaństwa interesuje odcięcie się od emigracji i zachowanie osłon socjalnych

Dobrym przykładem jest Holandia. Ten niewielki kraj od wieków stawia na handel, aby utrzymać swoją niezwykłą zamożność. Dlatego tradycyjnie popierał rozwój Unii, a w szczególności wzmocnienie jednolitego rynku. Duża liczba holenderskich megakoncernów czy wielkich banków, jak Philips i ING, czują się jak ryby w wodzie w wielkiej Europie. Jednak dziś nawet Holandia dołączyła do krajów eurosceptycznych. Jeśli wierzyć sondażom, o miano zwycięzców środowych wyborów będą walczyli liderzy różnych ugrupowań skrajnej prawicy: Geert Wilders, Pieter Omtzigt czy Thierry Baudet. Frans Timmermans naznaczony łatką „eurokraty” (był wiceszefem KE) ma w tym starciu niewielkie szanse na wygraną.

Chyba że Rosja wypowie wojnę...

Holendrów znacznie bardziej od budowy europejskiego superpaństwa interesuje odcięcie się od emigracji i zachowanie osłon socjalnych. Ale sondaże wskazują też na zwycięstwo Marine Le Pen w przyszły wyborach prezydenckich we Francji. W Belgii już za kilka miesięcy absolutną większość we Flandrii przejmą partie skrajnej prawicy, które już rządzą we Włoszech. Za to w Niemczech rząd, który zapisał w umowie koalicyjnej budowę „federalnej” Unii, szoruje po dnie w sondażach.

Czytaj więcej

Zmiana traktatów UE. Parlament Europejski przeprowadził głosowanie

Musiałoby się więc zdarzyć coś zupełnie wyjątkowego, jak bezpośrednie zagrożenie wojskowe ze strony Rosji, wyprowadzenie Ameryki z NATO przez Donalda Trumpa czy głęboki kryzys finansowy, aby europejscy wyborcy zmienili zdanie i zaczęli szukać schronienia w ramionach potężnej Brukseli. Wciąż bardzo daleka perspektywy przyjęcia do Unii Ukrainy to za mało. I Eurodeputowani tego nie zmienią.

Lista proponowanych zmian w traktatach europejskich jest rewolucyjna. To choćby zniesienie prawa weta w 65 obszarach podejmowania decyzji przez Radę Unii Europejskiej, przekazanie Brukseli wyłącznych kompetencji w ochronie środowiska i znaczne poszerzenie zakresu kompetencji współdzielonych przez władze narodowe i europejską centralę (np. o sprawy zagraniczne czy ochronę granic). Wizja eurodeputowanych zakłada też ograniczenie składu Komisji Europejskiej do 15 członków, przez co w tym kluczowym organie nie każdy kraj UE byłby reprezentowany. Wreszcie, reforma znacznie uprościłaby procedurę zawieszenie w prawach członkowskich krajów, które łamią zasady państwa prawa.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Komentarze
Michał Kolanko: „Zderzaki” paradygmatem polityki szefa PO, czyli europejska roszada Donalda Tuska
Komentarze
Izabela Kacprzak: Premier, Kaszub, zrozumiał Ślązaków
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Dlaczego Hołownia krytykuje Tuska za ministrów na listach do PE?
Komentarze
Estera Flieger: Uśmiechnięty CPK imienia Olgi Tokarczuk
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Wielka polityka zagraniczna, krajowi zdrajcy i złodzieje. Po exposé Radosława Sikorskiego