Jarosław Szymczyk tłumaczy, że dwa (!) granatniki, które dostał w prezencie w czasie wizyty na Ukrainie miały być zużyte, a Ukraińcy mieli go zapewnić, że sprzęt można przewieźć do Polski bez zgłoszenia. A że, jak mówi stare policyjne przysłowie, darowanemu granatnikowi nie patrzy się w lufę, więc komendant granatniki ze sobą zabrał, przyniósł na komendę i dopiero tam został zdradzony o świcie, bo gdy przestawiał broń, ta zrobiła dodatkowy wywietrznik w podłodze jego gabinetu.
Czytaj więcej
Do zdarzenia miało dojść w środę rano, tuż przed rozpoczynającą się odprawą komendantów z gen. Jarosławem Szymczykiem, która rutynowo odbywa się o godz. 8 rano - dowiedziała się „Rzeczpospolita”.
Innymi słowy komendant główny policji, dbający o bezpieczeństwo nas wszystkich, wniósł na teren komendy głównej policji niesprawdzoną przez nikogo broń przeciwpancerną, która na Ukrainie służy do przebijania pancerzy rosyjskich czołgów. Po czym obchodził się z nią na tyle nieostrożnie, że niemal podzielił los owych rosyjskich czołgów. Gdyby historię tę opowiedział Patryk Vega w kolejnej części swojego „Pitbulla”, widzowie stwierdziliby pewnie, że tym razem przesadził, bo są jednak jakieś granice…
Niestety, jak się okazuje, w Polsce „sky is the limit” jeśli chodzi o hołdowanie maksymie Sędziego z „Pana Tadeusza” – czyli słynnemu „jakoś to będzie”. Są procedury, normy bezpieczeństwa, ba – normy konstytucyjne czy prawa ekonomii? E tam, jakoś to będzie. Na komendę policji nie można wnosić granatnika przeciwpancernego? Ja nie wniosę? Potrzymaj mi piwo… W państwie należącym do UE należy przestrzegać zasad trójpodziału władzy, które zresztą zapisano w polskiej konstytucji? Nie będą nam w obcych językach narzucali, jaki ustrój mamy mieć w Polsce! Opieranie wzrostu gospodarczego przede wszystkim na napędzaniu konsumpcji grozi wybuchem inflacji? Chyba u was! Nie można organizować wyborów prezydenckich w wymyślonej przez siebie formule bez podstawy prawnej? A, spróbujmy – najwyżej Poczta Polska zapłaci. Przed wprowadzeniem embarga na węgiel z Rosji należałoby zabezpieczyć dostawy węgla z innego kierunku? Nie ma ryzyka, nie ma zabawy! Premier nie powinien mieć nad sobą nadpremiera, a pod sobą wicepremiera, na którego nie ma żadnego wpływu? Myśmy w Pułtusku nie takie numery robili! W obliczu wojny na wschodzie nie należy iść na udry z dużym sąsiadem z zachodu? Phi, co może pójść nie tak.
A potem jest huk, dzwoni w uszach, wokół kłęby dymu… Jak mogło do tego dojść? Na szczęście w TVP szybko wyjaśnią, że to wina Tuska. I może jakoś to będzie.