Reklama

Jędrzej Bielecki: Relacje z Niemcami na nowym dnie

Do tej pory ataki na zachodniego sąsiada miały służyć PiS do utrzymania władzy nawet kosztem polityki zagranicznej. Teraz cena jest jeszcze wyższa: fundamentalne bezpieczeństwo kraju.

Publikacja: 24.11.2022 10:15

Gdyby władzom w Warszawie rzeczywiście zależało na większym zaangażowaniu Niemiec i pośrednio Ameryk

Gdyby władzom w Warszawie rzeczywiście zależało na większym zaangażowaniu Niemiec i pośrednio Ameryki w obronę Ukrainy, polska sugestia zostałaby przekazana kanałami dyplomatycznymi. Znalazła się jednak w wywiadzie dla PAP Kaczyńskiego, zupełnie zaskakując zachodnich partnerów

Foto: PAP/Roman Zawistowski

Nagły zwrot podejścia polskich władz do oferty rozlokowania niemieckich patriotów został przyjęty w Berlinie z konsternacją. W poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak przyjmował „z zadowoleniem” propozycję udziału Niemiec w ochronie naszego kraju przed atakiem rakietowym ze wschodu. Dwa dni później, idąc za wskazaniami Jarosława Kaczyńskiego, radził, aby baterie znalazły się jednak na Ukrainie.

Dla Berlina to scenariusz całkowicie nierealny. Oznaczałby bezpośrednie zaangażowanie kraju, członka NATO, w wojnę na Ukrainie, bo do obsługi wyrzutni musiałoby zostać oddelegowanych kilkuset niemieckich żołnierzy. Przeszkolenie w rozsądnym czasie ich ukraińskich kolegów zwyczajnie nie jest możliwe.

Czytaj więcej

Rząd chce, by niemieckie Patrioty nie trafiły do Polski, a na Ukrainę

Nad Szprewą można więc usłyszeć opinię, ze oferta złożona przez Niemcy była na tyle atrakcyjna, że nie mogła zostać po prostu odrzucona przez Warszawę. Konieczne było znalezienie innego sposobu na jej utopienie. Takiego, który przynajmniej w oczach twardego elektoratu PiS przerzuci winę za porażkę na Niemcy.

Pozostaje cena takiej strategii dla Polski. Jest fundamentalna: brak odpowiedniego zabezpieczenia kraju przed rosyjskim atakiem. Ale także podcięcie relacji z Amerykanami, bo baterii Patriot jest dziś tak mało, iż koordynacją ich wykorzystania zajmuje się głównodowodzący wojskami NATO w Europie, amerykański generał Christopher Cavoli.

Reklama
Reklama

Gdyby władzom w Warszawie rzeczywiście zależało na większym zaangażowaniu Niemiec i pośrednio Ameryki w obronę Ukrainy, polska sugestia zostałaby przekazana kanałami dyplomatycznymi. Znalazła się jednak w wywiadzie dla PAP Kaczyńskiego, zupełnie zaskakując zachodnich partnerów.

Czytaj więcej

Michał Szułdrzyński: Nie będzie Niemiec dawał nam patriotów, ni nieba nam germanił

To niestety podcina ostatnie nadzieje, że w warunkach wojny dla partii rządzącej są jednak kwestie ważniejsze od zwiększania szans na utrzymanie władzy po wyborach za 10 miesięcy. Takie, jak ułożenie sobie choćby na minimalnym poziomie relacji z zachodnim sąsiadem czy skuteczne wpłynięcie na jego politykę wobec Rosji w chwili, gdy są na to największe szanse. To nie ten format polityków stoi dziś na czele naszego kraju.

Nagły zwrot podejścia polskich władz do oferty rozlokowania niemieckich patriotów został przyjęty w Berlinie z konsternacją. W poniedziałek szef MON Mariusz Błaszczak przyjmował „z zadowoleniem” propozycję udziału Niemiec w ochronie naszego kraju przed atakiem rakietowym ze wschodu. Dwa dni później, idąc za wskazaniami Jarosława Kaczyńskiego, radził, aby baterie znalazły się jednak na Ukrainie.

Dla Berlina to scenariusz całkowicie nierealny. Oznaczałby bezpośrednie zaangażowanie kraju, członka NATO, w wojnę na Ukrainie, bo do obsługi wyrzutni musiałoby zostać oddelegowanych kilkuset niemieckich żołnierzy. Przeszkolenie w rozsądnym czasie ich ukraińskich kolegów zwyczajnie nie jest możliwe.

Reklama
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Fabryka Barlinka celem Kremla. Kto zapłaci za grę Trumpa z Putinem o Ukrainę
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Co ma Kaczyński, czego nie ma Tusk? I czy ma to Sikorski?
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kłamstwa Brauna o Auschwitz uderzają w polską rację stanu. Czy ten scenariusz pisano cyrylicą?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Grzegorz Braun - test przyzwoitości dla Jarosława Kaczyńskiego
Materiał Promocyjny
Sprzedaż motocykli mocno się rozpędza
Komentarze
Robert Gwiazdowski: Kto ma decydować o tym, kto może zostać wpuszczony do kraju?
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama