Przyjmijmy, nieco cynicznie, że celem uprawiania polityki jest zdobycie władzy. A gdy już się to powiedzie, jej utrzymanie. Że nie chodzi wcale o reprezentowanie określonych grup społecznych czy wpływ na kierunek, w którym podąża kraj, w ramach parlamentarnych możliwości. Że Sejm ze swoją partyjną różnorodnością to zwykły teatrzyk, barwne tło dla autorytarnych decyzji rządzących. Te założenia są zadziwiająco zbieżne z polską rzeczywistością polityczną.
Czytaj więcej
Berlin mógł udzielić wsparcia humanitarnego dla żyjących jeszcze polskich ofiar drugiej wojny światowej lub wziąć udział w odbudowie Pałacu Saskiego. Spór o reparacje to oddala.
To styl uprawiania polityki, którym praktycznie od początku rządów raczy nas Zjednoczona Prawica. Od pustych obietnic o wielkich inwestycjach w samochody elektryczne, megalotniska, elektrownie czy przekopy mierzei, za którymi kryje się marnowanie i rozdawanie pieniędzy, przez skłócanie społeczeństwa w sprawie aborcji, stosunku do mniejszości, w rytm sondażowych badań, czy sojuszu tronu z ołtarzem, po dziesiątki, a może setki afer i aferek zamiatanych pod dywan przez ich ignorowanie. Wydawałoby się, że jest to smutne, śmieszne, a czasami żałosne, gdyby nie było takie kosztowne.
Nie tylko o pieniądze tu chodzi, ale o niszczenie wizerunku kraju. To, na co pracowali poprzednicy, nie zawsze idealnie, Zjednoczona Prawica niszczy w imię utrzymania władzy. Reforma sądownictwa, która miała polepszyć jego funkcjonowanie, nie ma nic wspólnego z reformą – wraz z upolitycznieniem TK to kolejny sposób na utrzymanie władzy poprzez podporządkowanie sobie sądownictwa. Koszt – wstrzymanie miliardów euro z UE i pozycja europejskiego pariasa. Bo PiS żadnych skutecznych reform tak naprawdę nie przeprowadza, nie poprawia działania państwa. Najlepszym tego dowodem tragiczny stan polskiej służby zdrowia i szkolnictwa. Głównie rozdaje pieniądze podatników tym, na których głosy może później liczyć. A jeśli już ogłasza reformę, wychodzi z tego prawdziwy polski nieład.
Czytaj więcej
Szanse na uzyskanie od Niemiec rekompensat za straty poniesione w czasie wojny są właściwie żadne. Za to koszty dla naszego kraju bardzo realne.