Nowofedoriwka na okupowanym Krymie znajduje się ponad 250 km od najbliższych pozycji sił ukraińskich. Żadna ich broń nie sięga na taką odległość. Zachód, jak wynika przynajmniej z oficjalnych komunikatów, również nie przekazywał Ukrainie pocisków sięgających tak daleko. Tyle że znajdujące się tam rosyjskie lotnisko wojskowe ktoś jednak wysadził w powietrze. Spłonęło ok. dziesięciu myśliwców i magazyn amunicji. I to na oczach turystów, którzy beztrosko przeglądali w swoich smartfonach relacje z wojny, opalając się na pobliskiej krymskiej plaży. Wielu z nich pewnie po raz pierwszy zobaczyło eksplozję na własne oczy.

Moskwa zna prawdę, więc woli utrzymywać, że wybuchy są następstwem naruszenia zasad przeciwpożarowych. Inna wersja wydarzeń nie wchodzi w grę, bo to oznaczałoby porażkę rosyjskiej obrony przeciwlotniczej. Po co siać jeszcze większą panikę? Kolejki wczasowiczów i tak ustawiają się przed słynnym mostem krymskim w okolicy Kerczu, chcących jak najszybciej wrócić do Rosji. Wielu przecież zdaje sobie sprawę z tego, że jeżeli Ukraińcy wysadzą most, utkną na półwyspie.

Czytaj więcej

Wybuchy w rosyjskiej bazie na Krymie. Doradca Zełenskiego: Może partyzanci?

Czy most z Kerczu do Tamani jest mocniej chroniony niż lotnisko wojskowe? To pytanie Władimir Putin pewnie zadaje swoim generałom. Poza moskiewskim Kremlem to chyba jedyne miejsce w Rosji, gdzie nie może dojść do „naruszenia zasad przeciwpożarowych”. Tego prosty lud już nie kupi. Budując ten most w 2014 r. Putin demonstrował światu, że „odbudowuje rosyjską potęgę” i że za jego rządów Rosja „wstaje z kolan”. Nauczyciele i lekarze nie otrzymali podwyżek, przeciętny Rosjanin musiał zacisnąć pasa i mniej jeść, ale most musiał powstać. Bo to więcej niż most – to symbol budowanego przez Putina imperium.

Gdyby został wysadzony w powietrze, tak jak np. most Antonowski w Chersoniu, byłaby to największa klęska wizerunkowa Putina od początku jego rządów. I bolesna porażka gloryfikowanej przez propagandę armii. Wówczas prawdopodobnie nie obeszłoby się bez kolejnego przemówienia, którym prezydent musiałby wrzucić wyższy bieg, ogłaszając powszechną mobilizację wojskową i formalnie wypowiadając wojnę sąsiadowi. Ukraińcy jednak tego się nie boją i otwarcie demonstrują, że wracają na okupowany Krym. I ostrzegają rosyjskich wojskowych, że w miejscach, w których znajdują się materiały wybuchowe i łatwopalne, nie wolno palić papierosów.