Przedstawienie pomysłu zmiany konstytucji jest dowodem dalekosiężnego myślenia w obozie rządzącym. Jego specjaliści od strategii politycznej zapewne doszli do wniosku, że tzw. efekt flagi, czyli wzrost społecznego poparcia dla władzy po rosyjskim ataku na Ukrainę, jest rozczarowujący, a długotrwały konflikt za naszą granicą skutkować będzie kryzysem humanitarnym, gospodarczym i politycznym. Dlatego, mając świadomość problemów, które mogą się pojawić w przyszłości, PiS już dzisiaj podjął działania, które mają być na nie odpowiedzią. Nie chodzi jednak wcale o to, by zawczasu przygotować ich rozwiązanie, a raczej, by już teraz znaleźć winnego, którego będzie można obarczyć odpowiedzialnością za te negatywne zjawiska. Tym kozłem ofiarnym ma się stać opozycja. Grunt pod tę operację od wielu dni przygotowują serwisy dezinformacyjne Jacka Kurskiego. Projekt zmiany konstytucji jest ziarnem rzuconym na glebę od dawna użyźnianą przez prezesa TVP.
Czytaj więcej
Opozycja chłodno o propozycji rządu, by zmienić konstytucję.
Prawdziwy cel pomysłu z nowelizacją konstytucji zdradził szef Klubu PiS Ryszard Terlecki, znany z tego, że wali prosto z mostu to, o czym w centrali PiS na Nowogrodzkiej mówi się po cichu, bo głośno byłoby wstyd. „Zobaczymy, na ile opozycja jest gotowa to zrozumieć, na ile ważniejsze będzie dla niej bezpieczeństwo Polski i Polaków od partyjnych interesów” – rzucił w poniedziałek.
Do zmiany konstytucji potrzebne jest poparcie ponad 300 posłów, więc PiS nie jest w stanie jej zmienić bez zgody opozycyjnych partii. Kładąc na stół propozycję nowelizacji ustawy zasadniczej, PiS zastawia na nie pułapkę – co de facto przyznał Terlecki. Jeśli zagłosują za, zagrają w orkiestrze pod dyrekcją Prawa i Sprawiedliwości. Jeśli przeciw, już można wyobrazić sobie paski w rządowej telewizji. „Opozycja uniemożliwia odebranie majątków rosyjskim oligarchom”, „Opozycja nie chce zwiększenia wydatków na obronność”, „Opozycja broni firm robiących interesy z Rosją”.
By PO, Lewica czy PSL poparły zmiany w konstytucji, potrzeba minimalnego choćby przekonania, że rządzącym chodzi o ważną sprawę, a nie o wyrolowanie przeciwnika. Tymczasem logika polaryzacji jest na rękę największym siłom politycznym. Jak opozycja wytłumaczyłaby swoim wyborcom pomoc udzieloną partii Kaczyńskiego w zmianie konstytucji, gdy przez ostatnie lata biła na alarm, że PiS konstytucję łamie? Jak sama może mieć zaufanie, że PiS chce w tej sprawie dobrze, skoro gdy chciał przerwać kadencję I prezes Sądu Najwyższego czy Krajowej Rady Sądownictwa z zapisów konstytucyjnych nic sobie nie robił?