Największym przegranym po głosowaniu w Senacie, który nie zgodził się na referendum konstytucyjne – tak przynajmniej twierdzą współpracownicy Andrzeja Dudy – będzie nie prezydent, ale... suweren. – Żałuję, że społeczeństwo nie będzie miało szansy, by 10 i 11 listopada wypowiedzieć się w sprawie zmian konstytucji – mówił minister Paweł Mucha z Kancelarii Prezydenta. Duda często powołuje się na głos narodu, społeczeństwa czy suwerena.
Czytaj także: Jadwiga Staniszkis: Mam nadzieję, że maleje szansa na reelekcję Dudy
Taką retorykę lubi też PiS. Była premier Beata Szydło powtarzała, że program PiS napisali Polacy, a PiS to władza, która występuje w ich interesie. Liderzy PiS często też powołują się na głos suwerena. Był to oczywiście prosty zabieg retoryczny, który nie tylko próbował zwiększyć legitymizację działań rządzących, ale był wygodnym narzędziem do walki z opozycją. Bo jeśli program PiS napisali Polacy, to krytyka programu PiS jest uderzeniem w Polaków. Jeśli PiS reprezentuje suwerena, to oznacza, że ten, kto krytykuje PiS, zadziera z suwerenem.
W przypadku referendum mamy jednak problem poważniejszy. Duda chciał odwołać się bezpośrednio do suwerena. PiS – również powołując się na suwerena, pomysł ten pogrzebał. Absurd. Gdy zwróciłem na to uwagę na Twitterze, poseł Krystyna Pawłowicz, dr hab. prawa, odpowiedziała mi: „Nie powinien pan tu udawać zatroskanego o Suwerena bo nie potrafi pan ukryć niechęci do obecnej prawicowej legalnej władzy wskazanej przez przeważającą część wyborców, tj Suwerena”. Na szczęście pojawił się też merytoryczny argument: „I PAD (prezydent Andrzej Duda – red.) i Senat, ale i opozycja reprezentują jakąś część Suwerena. Tyle, że różnią się sposobem realizacji swych celów. PAD i Senat chcą dobra Polski ale w różnej kolejności. Proste”.
Dochodzimy tu jednak do poważnego problemu. Na moment przenieśmy się do PRL. W 1980 r. powstał Naczelny Sąd Administracyjny, a w 1987 r. urząd rzecznika praw obywatelskich – instytucje, które miały bronić obywatela przed wszechwładzą państwa. Zgodnie jednak z socjalistyczną ideologią państwo było wyrazem woli klasy robotniczej. A zatem decyzje podejmowane przez państwo były z definicji słuszne, ponieważ stała za nim wola mas pracujących. Powołanie sądu, który mógł stwierdzić, że decyzja państwa wobec obywatela, np. robotnika, wcale słuszna nie była, stanowiło kopernikański przewrót w socjalistycznym myśleniu.