Cena Nobla

Niedawni entuzjaści prezydenta Obamy nabrali wody w usta i nie komentują kolejnych skutków jego sławnych "resetów". A przecież skutki te są ważkie

Aktualizacja: 10.02.2010 06:59 Publikacja: 09.02.2010 21:14

Rafał Ziemkiewicz, publicysta „Rzeczpospolitej”

Rafał Ziemkiewicz, publicysta „Rzeczpospolitej”

Foto: Fotorzepa, Tomasz Jodłowski TJ Tomasz Jodłowski

Ludowe Chiny na przykład dały się przekonać, że Stanami Zjednoczonymi rządzi dziś mięczak, i zaczynają dyktować Ameryce, z kim wolno się jej prezydentowi spotykać i komu co sprzedawać, ba, grożą nawet sankcjami ekonomicznymi. Trudno mi powiedzieć, czy rzeczywiście są w stanie takie sankcje wprowadzić i czy polegałyby one na zatrzymaniu eksportu do USA wszelkiego asortymentu taniego badziewia, czy na wstrzymaniu skupu amerykańskich papierów dłużnych.

Sam fakt, że Chiny zaczęły z Ameryką rozmawiać takim językiem, jest porażką i nie bardzo wiadomo, co teraz największe światowe mocarstwo zrobi. Jeśli będzie grzecznie przełykać zniewagi, to źle, jeśli huknie pięścią w stół – też źle.

Na pochyłe drzewo zaś, jak powiadali nasi przodkowie, wszystkie kozy skaczą. Iranowi daleko do potęgi Chin, choć w swojej propagandzie używa retoryki równie mocarstwowej. Ale i tam na gesty Obamy zareagowano tak samo – przymila się, więc widocznie się boi. Ktokolwiek zna mentalność ludzi Wschodu, uzna to za oczywiste. Zasada "jak ty ustępujesz, to ustępuję i ja" sprawdza się zapewne w negocjacjach amerykańskich prawników. Ale dla ludzi Wschodu okazanie skłonności do ustępstw jest dowodem słabości partnera i sygnałem, że czas go nacisnąć mocniej.

Więc Iran jął poczynać sobie coraz śmielej. Co teraz zrobią USA? Jeśli nic, to za parę lat w strategicznie ważnym regionie świata mogą wyrosnąć atomowe grzyby, jeśli zaczną na Teheran tupać i krzyczeć, to się ośmieszą, a jeśli użyją siły… Hm, też niedobrze.

Pokojowy Nobel dla Obamy był nie tylko przedwczesny. Był także kosztowny. Jak bardzo – dopiero się przekonamy.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/ziemkiewicz/2010/02/09/cena-nobla/]blog.rp.pl/ziemkiewicz[/link]

Ludowe Chiny na przykład dały się przekonać, że Stanami Zjednoczonymi rządzi dziś mięczak, i zaczynają dyktować Ameryce, z kim wolno się jej prezydentowi spotykać i komu co sprzedawać, ba, grożą nawet sankcjami ekonomicznymi. Trudno mi powiedzieć, czy rzeczywiście są w stanie takie sankcje wprowadzić i czy polegałyby one na zatrzymaniu eksportu do USA wszelkiego asortymentu taniego badziewia, czy na wstrzymaniu skupu amerykańskich papierów dłużnych.

Sam fakt, że Chiny zaczęły z Ameryką rozmawiać takim językiem, jest porażką i nie bardzo wiadomo, co teraz największe światowe mocarstwo zrobi. Jeśli będzie grzecznie przełykać zniewagi, to źle, jeśli huknie pięścią w stół – też źle.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Emmanuel Macron wskazuje nowego premiera Francji. I zarazem traci inicjatywę
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rafał, pardon maj frencz!
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Rok rządu Tuska. Normalność spowszedniała, polaryzacja największym wyzwaniem
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Rok rządów Tuska na 3+. Dlaczego nie jest lepiej?
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka