Teresa Barbero, telefonistka, chce wyemigrować do Szwajcarii lub Niemiec. "Nie pracuję od 18 miesięcy, mój partner też nie. Mamy do spłacenia bardzo wysoki kredyt. Jest ciężko. Przędziemy cienko, oj, bardzo cienko" – mówi 32-letnia mieszkanka Madrytu.

W innych krajach zachodniej Europy szczególnie dotkniętych kryzysem: Grecji, Portugalii, a także w Wielkiej Brytanii, sytuacja jest podobna. I podobne – niestety – są recepty polityków na jej uzdrowienie. Więcej państwa w gospodarce, wyższe podatki i powtarzanie mantry o "prawdziwych" winowajcach krachu: pazernych bankierach i spekulantach. Jeśli zaś ktoś odważy się podnieść rękę na przywileje tych czy innych grup społecznych, z miejsca naraża się na miniwojnę domową, ze strajkami, gradem kamieni na ulicach, armatkami wodnymi.

Stary Kontynent znalazł się w ślepym zaułku. Od lat europejscy politycy wygrywają wybory, obiecując ludziom godną pracę i płacę, godne mieszkanie, długie urlopy oraz błogie życie bez ryzyka. W jednej ze swoich pierwszych publicznych wypowiedzi przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy stwierdził, iż Unia musi zadbać o podtrzymanie europejskiego stylu życia, jak gdyby nie zdawał sobie sprawy, że to dla Europy najkrótsza droga do gospodarczej katastrofy.

Europejski styl życia to także odbieranie ludziom połowy dochodów, 35-godzinny tydzień pracy oraz dług publiczny przekraczający wartość PKB. Europejski styl życia bywa pochwałą lenistwa i pogardą dla kapitalizmu. Oraz powszechnym przekonaniem, że w ciężkich chwilach państwo zawsze wyciągnie do nas pomocną dłoń.W takim stylu Europa chce wygrać rywalizację z Chinami? Wolne żarty.

Skomentuj na [link=http://blog.rp.pl/magierowski/2010/02/09/europejski-styl-zycia/]blog.rp.pl/magierowski[/link]