Pasek na oczach budzi nieufność

Joanna Gepfert, specjalista od public relations

Publikacja: 31.12.2007 01:55

Pasek na oczach budzi nieufność

Foto: Rzeczpospolita

RZ: Biznesmen Ryszard Krauze, podejrzany o składanie fałszywych zeznań, nie godzi się, by media pisały o nim per Ryszard K. czy publikowały jego zdjęcia z czarnym paskiem na oczach. To chyba pierwsza taka decyzja w Polsce. Czemu ma służyć?

Joanna Gepfert:

Przede wszystkim temu, by uniknąć negatywnych skojarzeń. Kiedy media podpisują kogoś tylko pierwszą literą nazwiska, u czytelnika lub odbiorcy automatycznie kształtuje się wyobrażenie, że oto mamy do czynienia z poważną sprawą, oskarżonym, przestępstwem, które podpada pod jakiś, jeszcze nie wiadomo jaki, paragraf karny. No i osoba, której w telewizji zasłania się część twarzy, musi mieć coś na sumieniu. Widocznie Ryszard Krauze i jego współpracownicy uznali, że będzie to bardziej niekorzystne niż ujawnienie całego nazwiska.

Zwłaszcza że większość osób i tak wiedziałaby, o kogo chodzi.

Dokładnie. Takie zabiegi chronią przede wszystkim ludzi mniej znanych, wobec których toczy się postępowanie i którzy dzięki temu pozostają anonimowi. W przypadku osób publicznie znanych nie ma to wielkiego sensu.

Kiedy media pisały o „Andrzeju L., liderze Samoobrony”, wyglądało to wręcz absurdalnie.

Rzeczywiście, taka fikcyjna ochrona powszechnie znanych osób jest często śmieszna. Podobnie jak jednego dnia mówiono o Anecie Krawczyk, a następnego o Anecie K. Dlatego zastrzeżenie, które poczynił pan Krauze, pozwoli mu uniknąć zwyczajnej śmieszności i domysłów.

Czyli marketingowo to dobre posunięcie.

Bardzo dobre. Zwłaszcza że łatwiej bronić całego dobrego imienia niż tylko pierwszej jego litery. Poza tym, kiedy bohater jakiejś historii jest podpisany pełnym imieniem i nazwiskiem, czytelnik odbiera to jako sygnał, że spór się jeszcze toczy, że nic nie jest przesądzone, że być może są to tylko podejrzenia, fałszywe oskarżenia bądź zwykła nagonka. Zawsze można się wtedy bronić, dowodząc, że mamy do czynienia z negatywną kampanią skierowaną przeciwko danej osobie.

To chyba dziwne, że nikt inny dotąd na to nie wpadł...

Andrzejowi Lepperowi na przykład zależało przede wszystkim na tym, by w ogóle o nim mówiono – bez względu na to, czy dobrze, czy źle. Ryszard Krauze zaś z wielką troską dba o swój wizerunek, bo ma ku temu także powody czysto biznesowe. Gdyby przyprawiono mu etykietkę „podejrzany, prawie skazany”, mogłoby to się negatywnie odbić także na giełdowych notowaniach akcji jego firm. Nic dziwnego, że dba o swój wizerunek bardziej niż inni.

RZ: Biznesmen Ryszard Krauze, podejrzany o składanie fałszywych zeznań, nie godzi się, by media pisały o nim per Ryszard K. czy publikowały jego zdjęcia z czarnym paskiem na oczach. To chyba pierwsza taka decyzja w Polsce. Czemu ma służyć?

Joanna Gepfert:

Pozostało 89% artykułu
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Być sigmą – czemó młodzi wymyślają takie słówka?
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Kurs na gospodarczy patriotyzm i przeciw globalizacji. Pożegnanie Rafała Trzaskowskiego z liberalizmem
Komentarze
Dlaczego Mercosur jest gospodarczą i geopolityczną szansą dla Unii Europejskiej
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Koniec Baszara Asada, wielkiego zbrodniarza. Czego początek?
Materiał Promocyjny
Do 300 zł na święta dla rodziców i dzieci od Banku Pekao
Komentarze
Idą wybory, więc Tusk i Hołownia są skazani na szorstką przyjaźń