Świetnie przygotowana homilia, w której arcybiskup pokazał, że nie przybywa ?z daleka?, lecz że zna i rozumie historię Pomorza, może pomóc w przełamaniu lodów. A fakt, że abp Głódź nie zdecydował się na polemikę ze swoimi adwersarzami daje nadzieję na to, że odnajdzie się on w nowej roli.

Dobrym sygnałem było przybycie na uroczystości także tych polityków, którzy (jak prezydent Lech Wałęsa) wcześniej ostro krytykowali nowego metropolitę. Wykazali oni katolickie posłuszeństwo decyzjom papieskim, ale i wyraźnie zaznaczyli, że czym innym jest dyskusja na temat jakiejś kandydatury, a czym innym przyjęcie biskupa i współpraca z nim zarówno w dziełach ewangelizacyjnych, jak i społecznych czy publicznych.

Ale najważniejsze słowa, które w czasie sobotniej uroczystości padły z ambony wcale nie dotyczyły polityki. Istotą przesłania arcybiskupa Głódzia jest bowiem deklaracja, że będzie proboszczem proboszczów i zrobi wszystko, by być blisko zwykłych ludzi. - ? Nieśmy światu miłość miłosierną wobec grzesznych, słabych i szukających Boga ?- mówił nowy metropolita gdański do swoich kapłanów.

Jeśli te zapowiedzi uda się arcybiskupowi Głódziowi zrealizować, to jego posługa będzie sukcesem. Niezależnie od tego, ile zastrzeżeń budziły - i zapewne budzić będą - jego poglądy w innych kwestiach. Tego sukcesu trzeba życzyć i metropolicie, i jego wiernym.

Skomentuj na blog.rp.pl/terlikowski