Reklama
Rozwiń

Jaruzelski przed trybunałem historii

Proces organizatorów i przywódców stanu wojennego to spóźniony akt sprawiedliwości. Nie wiemy jaki będzie wyrok sądu, ale fakt, że proces ten zbiega się z projektem ustawy odbierającej przywileje funkcjonariuszom SB i członkom Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego, pokazuje, że powoli przywracane zostają miary naszej historii.

Aktualizacja: 02.10.2008 19:03 Publikacja: 02.10.2008 18:58

Drugą stroną tego procesu jest coraz bardziej jednoznaczne uznanie dla ruchu „Solidarności” i całej antykomunistycznej opozycji. Znamienne, że w swojej mowie obrończej, którą Wojciech Jaruzelski wygłosił w miejsce wyjaśnień, stwierdził, iż z upływem czasu „Solidarność” jest idealizowana, a PZPR diabolizowany.

Do pewnego stopnia można się z nim zgodzić. Z perspektywy czasu lepiej widać niezwykłość patriotycznego porywu, jakim była „Solidarność”, i całe zło komunizmu, który realizowany był w Polsce przez PZPR. Coraz mniejsze znaczenie mają dostrzegane przez współczesnych ułomności i błędy aktywistów „Solidarności”, jak i niekiedy pozytywne motywy niektórych działaczy PZPR. Jest to istotne w osądzaniu indywidualnych losów, ale nie może wpływać na całościowy ogląd historii. W latach 80. (i w całym PRL) jak rzadko w historii racje były jednoznacznie rozdzielone.

Słuchając Jaruzelskiego, można było odnieść wrażenie, że oskarżony jest on o zorganizowanie Okrągłego Stołu. Zresztą i to wydarzenie w wypowiedzi przywódcy WRON zostało dogłębnie zmistyfikowane. W rzeczywistości bankrutujący reżim, w dużym stopniu pod presją Moskwy, usiłował się podzielić odpowiedzialnością z opozycją i uruchomił proces, który wymknął się mu z rąk.

Tyle tylko, że Jaruzelski w rzeczywistości jest oskarżony o wprowadzenie stanu wojennego, który był jednoznacznym działaniem w obronie totalitarnej władzy. Jego dzisiejsze nawiązania do argumentów propagandy komunistycznej z lat 80. mają charakter insynuacji. Zdyscyplinowanie i pacyfizm 10-milionowej „Solidarności” były czymś zupełnie unikalnym w historii.

Nie warto analizować wystąpienia Jaruzelskiego, który broni swojej skóry i – pomimo elokwencji – wikła się w sprzecznościach. Stan wojenny był złem, działaniem antynarodowym. I za to jego twórca powinien odpowiedzieć.

[ramka][link=http://blog.rp.pl/wildstein/2008/10/02/jaruzelski-przed-trybunalem-historii/]Skomentuj[/link][/ramka]

Drugą stroną tego procesu jest coraz bardziej jednoznaczne uznanie dla ruchu „Solidarności” i całej antykomunistycznej opozycji. Znamienne, że w swojej mowie obrończej, którą Wojciech Jaruzelski wygłosił w miejsce wyjaśnień, stwierdził, iż z upływem czasu „Solidarność” jest idealizowana, a PZPR diabolizowany.

Do pewnego stopnia można się z nim zgodzić. Z perspektywy czasu lepiej widać niezwykłość patriotycznego porywu, jakim była „Solidarność”, i całe zło komunizmu, który realizowany był w Polsce przez PZPR. Coraz mniejsze znaczenie mają dostrzegane przez współczesnych ułomności i błędy aktywistów „Solidarności”, jak i niekiedy pozytywne motywy niektórych działaczy PZPR. Jest to istotne w osądzaniu indywidualnych losów, ale nie może wpływać na całościowy ogląd historii. W latach 80. (i w całym PRL) jak rzadko w historii racje były jednoznacznie rozdzielone.

Komentarze
Jacek Czaputowicz: Trudne rozstanie z doktryną Czaputowicza
Materiał Promocyjny
25 lat działań na rzecz zrównoważonego rozwoju
Komentarze
Szymon Hołownia u Adama Bielana, czyli Jarosław Kaczyński osiągnął swój cel
Komentarze
Jerzy Surdykowski: Bądźmy mężami stanu!
Komentarze
Instytut Pileckiego, czyli czy każda rewolucja musi się kończyć na gruzach?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Których narodów nie chce w Polsce Jarosław Kaczyński?