"Producent obiecuje mnóstwo zabawy, bo i możliwości przystrojenia ukrzyżowanego Chrystusa mamy naprawdę sporo: Jezus w spódniczce baletnicy i hawajskiej koszuli, z aparatem do nurkowania i w kwiecistym kapeluszu zamiast cierniowej korony. Rzecz, trzeba przyznać, jest rozbawiająca, zwłaszcza w kontekście napisu TGIF, który stanowi skrót angielskiego tytułu filmu "Dzięki Bogu, już piątek" – czytamy w magazynie. Wspomniany napis zastępuje INRI, a piątek to dzień ukrzyżowania Chrystusa. Przeznaczeniem jego wizerunku są drzwi lodówki.
Żarty z Chrystusa na krzyżu to próba najdotkliwszego obrażenia chrześcijan. Kpina z tego, co dla nich najświętsze. To także szyderstwo z cierpienia i śmierci, która spotkała na krzyżu konkretnego człowieka, Jezusa, który dla chrześcijan jest również Bogiem.
Żyjemy w cywilizacji, która fetyszyzuje pojęcie tolerancji. Cywilizacja, w której żart z homoseksualizmu wywołuje oburzenie, akceptuje ostentacyjne naigrywanie się z najgłębszych, utrwalonych w tradycji symboli religijnych. W cywilizacji, w której kpiny z bólu i śmierci uznawane są za niewłaściwe, za "rozbawiające" uznawane jest szyderstwo z agonii i cierpienia, jeśli tylko narusza uczucia religijne. Oczywiście, chodzi o uczucia chrześcijan, zwłaszcza katolików. Żarty z innych religii wywołałyby protest.
Parę lat temu Europą wstrząsnęła sprawa opublikowanych w duńskim piśmie karykatur Mahometa. W rzeczywistości ostrze owych rysunków skierowane było przeciw używaniu islamu dla zbrodniczych kampanii. Fundamentaliści islamscy zareagowali po swojemu, obiecując zemstę rysownikom, redaktorom, Danii i Europie. Duża część opiniotwórczych środowisk Europy udzieliła im poparcia, protestując przeciw "ranieniu" ich uczuć.
Gdzie są ci obrońcy, kiedy na co dzień poniżane są uczucia chrześcijan? A może następnym razem "Focus" zaproponuje "Magnetycznego Mahometa"? Z pewnością będzie zdecydowanie bardziej "rozbawiająco"!