Sytuacja na ukraińskiej scenie politycznej w ostatnich miesiącach wyglądała coraz bardziej niepokojąco. Ostrzejsze kłótnie i spory polityczne, konflikt prezydenta z premierem i parlamentem – to wszystko niedobrze wróżyło Ukrainie. Na wewnętrzne zamieszanie nałożył się kryzys na światowych rynkach finansowych. Skutek: dramatyczne problemy gospodarcze.
Żeby się rozwijać, kraje Europy Wschodniej wciąż muszą się reformować. Tymczasem w Kijowie od kilku lat politycy zajmowali się samymi sobą. Zamiast debatować o gospodarce, dzielili między sobą stanowiska. I niestety nic nie zapowiada, by teraz nagle mieli swe postępowanie zmienić.
Jeśli się okaże, że – jak prognozują eksperci – ukraiński PKB w 2009 r. rzeczywiście spadnie o 10 procent, efektem będzie zamykanie przedsiębiorstw i wzrastające bezrobocie. Ukraińskie społeczeństwo, i tak niespecjalnie zamożne, jeszcze bardziej zubożeje. Co może być niebezpieczne dla Polski.
Słabsza Ukraina będzie bardziej zależna od Rosji – swego najpotężniejszego sąsiada – i bardziej podatna na wstrząsy. Utrzymanie niepodległości może stać się bardzo trudne, bo wraz z narastaniem kryzysu nasilać się będą także tendencje odśrodkowe. W grudniu 1990 roku wszystkie regiony Ukrainy poparły niepodległość, nawet te zamieszkane przez Rosjan. Z nadzieją, że niepodległa Ukraina będzie zamożniejsza niż Rosja. A jeśli ta nadzieja się nie spełni? Co wtedy?
Pamiętajmy, że istnienie niepodległej Ukrainy jest dla Polski niesłychanie ważne.