Reklama
Rozwiń

Musimy ratować Ukrainę

Ukraińska gospodarka ma się fatalnie. W przyszłym roku będzie jeszcze gorzej. A bardzo niedobrze jest mieć dużego, lecz niestabilnego sąsiada.

Aktualizacja: 16.12.2008 23:07 Publikacja: 16.12.2008 23:06

Sytuacja na ukraińskiej scenie politycznej w ostatnich miesiącach wyglądała coraz bardziej niepokojąco. Ostrzejsze kłótnie i spory polityczne, konflikt prezydenta z premierem i parlamentem – to wszystko niedobrze wróżyło Ukrainie. Na wewnętrzne zamieszanie nałożył się kryzys na światowych rynkach finansowych. Skutek: dramatyczne problemy gospodarcze.

Żeby się rozwijać, kraje Europy Wschodniej wciąż muszą się reformować. Tymczasem w Kijowie od kilku lat politycy zajmowali się samymi sobą. Zamiast debatować o gospodarce, dzielili między sobą stanowiska. I niestety nic nie zapowiada, by teraz nagle mieli swe postępowanie zmienić.

Jeśli się okaże, że – jak prognozują eksperci – ukraiński PKB w 2009 r. rzeczywiście spadnie o 10 procent, efektem będzie zamykanie przedsiębiorstw i wzrastające bezrobocie. Ukraińskie społeczeństwo, i tak niespecjalnie zamożne, jeszcze bardziej zubożeje. Co może być niebezpieczne dla Polski.

Słabsza Ukraina będzie bardziej zależna od Rosji – swego najpotężniejszego sąsiada – i bardziej podatna na wstrząsy. Utrzymanie niepodległości może stać się bardzo trudne, bo wraz z narastaniem kryzysu nasilać się będą także tendencje odśrodkowe. W grudniu 1990 roku wszystkie regiony Ukrainy poparły niepodległość, nawet te zamieszkane przez Rosjan. Z nadzieją, że niepodległa Ukraina będzie zamożniejsza niż Rosja. A jeśli ta nadzieja się nie spełni? Co wtedy?

Pamiętajmy, że istnienie niepodległej Ukrainy jest dla Polski niesłychanie ważne.

Inne zagrożenie: biedniejący Ukraińcy mogą chcieć szukać pomocy, także pracy, u nas. Może do nas dotrzeć fala emigrantów. To nie koniec problemów. Kolejne pytanie brzmi: co z Euro 2012?

Polska powinna pomóc swemu wschodniemu sąsiadowi na tyle, na ile jest to możliwe. Z prośbą o pomoc dla Ukrainy powinniśmy pukać w Brukseli i gdzie indziej. Bo tu chodzi także o naszą przyszłość.

[ramka]Skomentuj [link=http://blog.rp.pl/blog/2008/12/16/piotr-koscinski-musimy-ratowac-ukraine/]na blogu[/link][/ramka]

Sytuacja na ukraińskiej scenie politycznej w ostatnich miesiącach wyglądała coraz bardziej niepokojąco. Ostrzejsze kłótnie i spory polityczne, konflikt prezydenta z premierem i parlamentem – to wszystko niedobrze wróżyło Ukrainie. Na wewnętrzne zamieszanie nałożył się kryzys na światowych rynkach finansowych. Skutek: dramatyczne problemy gospodarcze.

Żeby się rozwijać, kraje Europy Wschodniej wciąż muszą się reformować. Tymczasem w Kijowie od kilku lat politycy zajmowali się samymi sobą. Zamiast debatować o gospodarce, dzielili między sobą stanowiska. I niestety nic nie zapowiada, by teraz nagle mieli swe postępowanie zmienić.

Komentarze
Bogusław Chrabota: Nowy budżet Unii Europejskiej. Przed Polską trudna perspektywa
Komentarze
Michał Płociński: PiS, czyli prawica geriatryczna
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czwarty Polak w kosmosie. Czy to dobrze wydane setki milionów?
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Spokój w Iranie to jeszcze nie pokój
Komentarze
Jacek Czaputowicz: W sprawie Iranu Polska pokazała, na co ją stać
Komentarze
Jerzy Haszczyński: Trump kontra Iran. Król NATO zrobi wszystko dla Izraela