Naturalnie, takie same wątpliwości budzić musi zdecydowana większość ogólnych pojęć, w których ujmować chcemy ludzką rzeczywistość. Każdy rzut oka pokazuje, jak bardzo są nieprecyzyjne, jak zmieniają się w czasie, a nawet jak równocześnie używane bywają w rozmaitych znaczeniach. Jesteśmy jednak na nie skazani, gdyż myślenie i mówienie polega na abstrahowaniu ogólnych kategorii z chaosu otaczających nas zjawisk. Bywają jednak pojęcia takie, które więcej zaciemniają niż wyjaśniają i do nich należy kapitalizm właśnie. Został on tak dalece zideologizowany przez Marksa i jego następców (a także poprzedników), że dziś mało kto mówiąc o nim, jest w stanie wyplątać się z owych formuł, które coraz bardziej oddalają nas od rzeczywistości. A najbardziej fałszywą z możliwych jest ciągle powszechnie obowiązująca opozycja kapitalizm-socjalizm.
Bez względu na to jak definiujemy kapitalizm, jest on efektem cywilizacyjnego procesu i stanowi formę gospodarki, albo szerzej: cywilizacji ludzkiej. Twierdzą tak również jego wrogowie, twórcy socjalizmu jak Saint Simon, Marks czy Prudhon. Tyle tylko, że w miejsce znienawidzonej rzeczywistości proponują wymyślony przez siebie konstrukt, który nigdy i nigdzie wcześniej nie istniał. Wiemy jak skończyło się usiłowanie jego budowy.
Wprawdzie wyznawcy socjalizmu lub komunizmu — tu znowu różnica jest mętna — narzekają, że nigdy nie był realizowany właściwie i dlatego się nie udał, ale próba jego bardziej konsekwentnego wprowadzania czyli radykalnego eliminowania dawnych porządków jak w Kambodży Czerwonych Khmerów czy Korei Północnej tylko wyraźniej pokazywała jego konsekwencje. Akceptujący parlamentaryzm i mechanizmy rynkowe socjalizm jest sprzecznością samą w sobie i za taki uznany byłby przez swoich twórców. Można wprawdzie zgodzić się, że pewne formy etatyzmu, które ograniczają indywidualną przedsiębiorczość dziedziczą elementy socjalistycznej ideologii, ale chyba trudno nazywać je socjalizmem.
Innymi słowy: opozycja między kapitalizmem czyli naturalnie rozwijającą się formą ludzkiego gospodarowania, a socjalizmem — wymyśloną przez grupę myślicieli ideologią, jest nonsensem.
Ten długi wstęp, który mógł zmęczyć część czytelników, musiał jednak otwierać refleksje nad recepcją filmu "Wall Street", a szerzej: tego typu krytycznych dzieł na temat współczesnego kapitalizmu (mógłbym napisać: współczesnych form gospodarki rynkowej, albo: postaw generowanych przez obecną gospodarkę, ale pójdę po najmniejszej linii oporu).