To pijany polski generał, wypełniając polecenia prezydenta, doprowadził do śmierci jego samego i 95 osób państwowej elity. Trzeba nie mieć elementarnego pojęcia o polityce, aby – jak wielu polskich utytułowanych komentatorów – nie zdawać sobie sprawy z tego, jak wpłynie to na postrzeganie naszego kraju, co jest istotnym elementem relacji międzynarodowych.

Ogłaszając jeszcze tego samego dnia swój stanowczy protest, polski premier mógł stonować przekaz. Światowe media musiałyby nim uzupełnić swoje relacje o raporcie MAK. Ale premier bawił na nartach w Dolomitach. Jego późniejsze oświadczenie też nie było jasne i brzmiało raczej jak sugestie skierowane do władz rosyjskich. W tej sytuacji postulat PiS, aby Sejm podjął rezolucję odrzucającą rosyjski raport, wydawał się jedynym rozwiązaniem, które do pewnego stopnia mogło zneutralizować jego wymowę. Takie wystąpienie nie mogłoby zostać pominięte przez światowe ośrodki opiniotwórcze.

Stanowisko PO, aby poczekać na oświadczenie komisji ministra Millera, potem zestawić ją z raportem MAK, potem… jest receptą na rozwodnienie sprawy. Kiedy wreszcie dojdzie do owych "historycznych" wydarzeń, nikt na świecie nie będzie się nimi interesował.

Dlaczego więc koalicja rządząca wspomagana przez SLD odrzuciła projekt opozycji? Postawa SLD dziwi najmniej. Dowodzi, jak głębokie są historyczne uwarunkowania. Nowe pokolenie wydaje się dziedziczyć ten sam serwilizm wobec Moskwy, który był znakiem firmowym ich antenatów z PZPR. Częściowo dlatego, że w partii Napieralskiego ciągle istotne role odgrywają dawni aparatczycy, częściowo dlatego, że jej młodsi politycy, którzy są dziećmi nomenklatury, z rodzinnego domu przejęli ową uległość, częściowo…

Platforma natomiast wydaje się kontynuować strategię, która przyniosła jej sukces wyborczy, a którą da się streścić w formule: wszystko, co od PiS, ode złego jest. A poza tym premier musiał wrócić w Dolomity, aby zaopiekować się rodziną.