Gabinet Tuska nie reformuje edukacji

Samorządy doszły do ściany. To głównie efekt tego, że rząd wciąż nakłada na nie nowe obowiązki bez zapewnienia finansowania.

Publikacja: 13.01.2012 19:25

Bartosz Marczuk

Bartosz Marczuk

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Przykłady można mnożyć  – zatrudnianie i wynagradzanie nauczycieli na podstawie Karty Nauczyciela, utrzymanie szkół, opieka przedszkolna. Jednocześnie resort finansów chce ograniczać samorządowe zadłużenie. Nic dziwnego, że włodarze miast i gmin starają się racjonalizować wydatki. Efektem jest m.in. likwidacja szkół – w ciągu ostatnich kilku lat zamknięto ich ponad 3 tys. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zwłaszcza gdy do rosnących kosztów gmin dołoży się demograficzną zapaść, która powoduje, że jest coraz mniej uczniów.

Likwidacja szkół wywołuje jednak niezadowolenie rodziców  – któż nie chciałby mieć zapewnionej edukacji dzieci blisko domu. Rodzice powinni jednak, po pierwsze, zrozumieć sytuację samorządów, które często są w dramatycznej kondycji finansowej i nie mają wyjścia.  A po drugie, jeśli szukają winnego, komu chcieliby zgłaszać pretensje, to raczej niech skierują je do rządu niż do lokalnych władz.

Rząd bowiem może pomóc gminom w racjonalizacji ich wydatków na oświatę, rozluźniając choćby ustawowy gorset zatrudniania pedagogów. Gdyby nauczyciele mogli np. pracować nieco dłużej, zmalałyby koszty utrzymania placówek.  A dzięki temu gminy może nie decydowałyby się tak często na likwidację szkół.

Przez ostatnie cztery lata rząd Platformy Obywatelskiej pracował nad tzw. Kartą II, ale do zakończenia prac nie doszło, bo władza wycofywała się ze swoich propozycji, bojąc się silnych związków zawodowych. PO obiecała także w czasie ostatniej kampanii (jest nawet odpowiedni zapis w programie wyborczym), że budżet państwa przejmie na siebie część finansowania przedszkoli. Niestety. Z jednej i drugiej zapowiedzi teraz się wycofuje – w tym tygodniu nowa minister edukacji Krystyna Szumilas mówiła, że druga kadencja Tuska będzie okresem kontynuacji, a nie reform.

Szkoda, bo polski system edukacji bardzo potrzebuje reformy, i to radykalnej. Niestety, brakuje odważnych polityków, którzy głośno to powiedzą.

Władza jak zwykle chowa głowę w piasek – a to nie poprawi losu rodziców, dzieci, gmin czy jakości kształcenia.

Przykłady można mnożyć  – zatrudnianie i wynagradzanie nauczycieli na podstawie Karty Nauczyciela, utrzymanie szkół, opieka przedszkolna. Jednocześnie resort finansów chce ograniczać samorządowe zadłużenie. Nic dziwnego, że włodarze miast i gmin starają się racjonalizować wydatki. Efektem jest m.in. likwidacja szkół – w ciągu ostatnich kilku lat zamknięto ich ponad 3 tys. Nie ma w tym nic nadzwyczajnego, zwłaszcza gdy do rosnących kosztów gmin dołoży się demograficzną zapaść, która powoduje, że jest coraz mniej uczniów.

Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump to sojusznik wysokiego ryzyka dla Nawrockiego
Komentarze
Estera Flieger: Po spotkaniu Karola Nawrockiego z Donaldem Trumpem politycy KO nie wytrzymali ciśnienia
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Donald Tusk w orędziu mówi językiem PiS. Ale oferuje coś jeszcze
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Nie wykręcajcie nam rąk patriotyzmem, czyli wojna pod flagą biało-czerwoną
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: Grzegorz Braun testuje siłę państwa. Czy może więcej i pozostanie bezkarny?
Materiał Partnera
Polska ma ogromny potencjał jeśli chodzi o samochody elektryczne