Reklama

Wyższy wiek emerytalny nie najważniejszy - Gwiazdowski

Zbieram podpisy pod wnioskiem o referendum, czy jesteś za tym, aby każdy w wieku nie wyższym niż 50 lat otrzymywał emeryturę nie niższą niż 5 tys. zł.

Publikacja: 14.02.2012 19:28

Robert Gwiazdowski

Robert Gwiazdowski

Foto: Fotorzepa, Rob Robert Gardziński

Podejrzewam, że zwolenników takiego rozwiązania będzie jeszcze więcej niż przeciwników podwyższenia wieku emerytalnego.

To, czy będziemy pracować do 65., 67. czy może 75. roku życia – jak zasugerował ostatnio premier Szwecji – ma znaczenie drugorzędne. Ważniejsze jest pytanie, czym są emerytury i jak je finansować.

Czy państwo w ogóle powinno tworzyć przymusowy, powszechny system emerytalny, a jeśli tak, to czy powinno i dlaczego utrzymywać nierówność świadczeń emerytalnych i czy nie przeczy to istocie emerytury zapewnianej przez państwo? Czy powinno ono zmuszać obywateli do oszczędzania w prywatnych instytucjach finansowych i ich faktycznego utrzymywania, a jeśli tak, to dlaczego tylko na emerytury? Może trzeba nas zmusić w ogóle do oszczędzania? Na przykład jeszcze "na zdrowie"?

Tendencja obniżania wieku emerytalnego przy wydłużającej się długości życia doprowadziła systemy emerytalne do zapaści. Generują one dług publiczny, który właśnie przygniata Europę. Ludzie żyją dłużej i chcą żyć jeszcze dłużej, w związku z czym oczekują, że rząd zapewni im nie tylko emeryturę, ale i świadczenia medyczne pozwalające życie wydłużyć.

Ale ci sami ludzie nie chcą dłużej pracować – co wymaga od rządu zwiększania wydatków. Dla ich sfinansowania zaciągane były coraz większe długi, aż doszły one do takiego poziomu, że nie sposób ich już spłacić, a nie ma wystarczająco dużo chętnych, którzy chcieliby nadal pożyczać na spłatę starych długów.

Reklama
Reklama

Zastanawia mnie tylko, dlaczego pan premier Tusk, zapowiadając podwyższenie wieku emerytalnego, tak nagle przestał się martwić opinią zdecydowanej większości wyborców? Pewnej podpowiedzi dostarcza z lekka histeryczne stwierdzenie pana premiera, że jeśli tego nie zrobimy, to "za klika miesięcy możemy mieć problemy"? Za kilka miesięcy? A niby dlaczego? Przecież reforma za "kilka miesięcy" nie przyniesie jeszcze żadnych efektów.

Co prawda pan premier zaraz dodał "albo za kilka lat", ale "za kilka lat" efektów istotnych też jeszcze nie będzie. Więc ogarnęło mnie niecne podejrzenie, że może w kowenantach polskiej umowy z Międzynarodowym Funduszem Walutowym, które zostały skrzętnie przemilczane przed opinią publiczną, jest coś na ten temat. Skoro ten sam Fundusz stawia Orbanowi warunki odstąpienia od "liniowości" opodatkowania, to może Tuskowi postawił jakieś warunki dotyczące wieku emerytalnego?

Autor jest profesorem prawa,  adwokatem i prezydentem Centrum im. Adama Smitha

Podejrzewam, że zwolenników takiego rozwiązania będzie jeszcze więcej niż przeciwników podwyższenia wieku emerytalnego.

To, czy będziemy pracować do 65., 67. czy może 75. roku życia – jak zasugerował ostatnio premier Szwecji – ma znaczenie drugorzędne. Ważniejsze jest pytanie, czym są emerytury i jak je finansować.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Reklama
Komentarze
Bogusław Chrabota: Prezydencie Nawrocki, czas na Radę Bezpieczeństwa Narodowego
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Rządzenie zabójcze dla koalicjantów KO. Wybory będą wcześniej?
Komentarze
Bogusław Chrabota: Szczyt Wołodymyr Zełenski-Władimir Putin w Budapeszcie? Trzeba to zablokować
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Gdy dzieje się historia, rząd i prezydent spierają się o to, kto ma krótsze spodenki
Komentarze
Jacek Czaputowicz: Karol Nawrocki pojedzie do Waszyngtonu jako petent, a nie podmiotowy lider
Materiał Promocyjny
Firmy coraz częściej stawiają na prestiż
Reklama
Reklama