Reklama

Koalicyjny konkurs piękności

Polityczna gra na nosie ma swoją cenę.

Publikacja: 23.04.2012 21:29

Mariusz Staniszewski

Mariusz Staniszewski

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompała

Nie chodzi tylko o to, że PSL, zgłaszając samodzielnie ustawę dającą kobietom pracującym w gospodarstwie rolnym lub prowadzącym działalność gospodarczą trzy lata urlopu wychowawczego i gwarantującą, że w tym czasie składkę ubezpieczeniową zapłaci za nie państwo, podniesie ciśnienie premierowi oraz ministrowi finansów, przez co znów w koalicji zacznie iskrzyć. Prowadzenie permanentnej wojny podjazdowej jest ceną rządzenia i często bardziej męczy obserwatorów niż graczy. Dla nich samych to rodzaj rozrywki, która skutecznie zabija nudę.

Ale ta zabawa kosztuje. Za wprowadzenie premiera w stan rozedrgania budżet zapłaci przynajmniej setki milionów złotych rocznie, bo tyle trzeba będzie dołożyć do składek ubezpieczeniowych dla kobiet.

Gdyby rozwiązanie to było elementem kompleksowo opracowanej polityki prorodzinnej nastawionej na zmianę fatalnych dla Polski tendencji demograficznych, nikt przy zdrowych zmysłach nie kwestionowałby projektu PSL. Ten projekt i poprzedzające go ustalenia koalicyjne przypominają jednak raczej konkurs piękności, a nie uprawianie polityki  rozwiązania prosocjalne wynikają z chęci przypodobania się wyborcom.

Pojedyncze akcje są przecież znacznie bardziej efektowne niż mozolne przygotowywanie pełnego programu, który byłby w stanie rzeczywiście poprawić sytuację rodziców wychowujących dzieci. Dziś to właśnie oni  a nie emeryci, nauczyciele, geje, Ślązacy czy policjanci  są najbardziej dyskryminowaną grupą społeczną. Dlatego to właśnie oni zasługują na szczególną opiekę.

W tej rozgrywce premier Donald Tusk nie jest jednak ofiarą. To jego formacja (razem z LPR  pamiętacie państwo jeszcze taką partię?), gdy była jeszcze w opozycji, przegłosowała becikowe w najbardziej socjalnej formie  bez względu na dochody i liczbę posiadanych dzieci. A w obecnej kadencji ograniczenie wypłacania tej zapomogi premier przedstawia jako reformowanie państwa. Pamięć wyborców jest krótka, więc poprawienie własnego błędu PO wpisuje po stronie sukcesów.

Reklama
Reklama

Dziś możemy tylko liczyć na to, że w następnej kadencji, gdy emerytury nie będą budzić takich emocji, ktoś policzy, czy składane przez ludowców propozycje mogą mieć pozytywne skutki dla demografii.

Nie chodzi tylko o to, że PSL, zgłaszając samodzielnie ustawę dającą kobietom pracującym w gospodarstwie rolnym lub prowadzącym działalność gospodarczą trzy lata urlopu wychowawczego i gwarantującą, że w tym czasie składkę ubezpieczeniową zapłaci za nie państwo, podniesie ciśnienie premierowi oraz ministrowi finansów, przez co znów w koalicji zacznie iskrzyć. Prowadzenie permanentnej wojny podjazdowej jest ceną rządzenia i często bardziej męczy obserwatorów niż graczy. Dla nich samych to rodzaj rozrywki, która skutecznie zabija nudę.

Reklama
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Materiał Promocyjny
Czy polskie banki zbudują wspólne AI? Eksperci widzą potencjał, ale też bariery
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Zbigniew Ziobro bez odznaki szeryfa nie okazał się kowbojem
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama