Reklama

Werbunek do komandosów. Nowe zasady komentuje Bartosz Węglarczyk

Wojska specjalne muszą być priorytetem dla polskiego wojska, na niewiele więcej nas bowiem stać. Obniżanie standardów werbunkowych jest ryzykowne.

Publikacja: 24.05.2013 20:04

Bez względu na to, co twierdzi część polityków, skończyły się czasy, gdy kraj taki jak Polska mógł być samowystarczalny w sprawach obronności. Nikogo, poza 2–3 supermocarstwami, nie stać dziś na to, by mieć i własne nowoczesne lotnictwo, i czołgi, i systemy antyrakietowe, i piechotę, i wojska specjalne, i jeszcze trochę okrętów, w tym oczywiście podwodnych.

Polska słusznie wybrała kilka priorytetów obronności. Czeka nas jeszcze debata na temat sensu i kosztów budowy własnej tarczy antyrakietowej, ale już wiadomo, że postawienie na wojska specjalne ma sens, także z powodów ekonomicznych.

Polska powinna mieć doskonale wytrenowanych i uzbrojonych komandosów. Nie chodzi tu tylko o GROM i Formozę, ale także o inne rodzaje wojsk specjalnych. Te dwie jednostki są naszą narodową dumą, ale powinny się zajmować wysoce specjalistycznymi operacjami, przede wszystkim poza granicami kraju, w ramach misji NATO.

Jest zdumiewające, że wśród zawodowych żołnierzy nie ma wystarczająco wielu chętnych do służby w wojskach specjalnych. W krajach z dużą tradycją wojskowości do tego rodzaju sił zbrojnych ustawiają się kolejki chętnych. Są tak długie, że wojska specjalne mogą wybierać tylko tych absolutnie najlepszych i najbardziej zdeterminowanych.

W Polsce MON musi sięgać po wszystkich chętnych. Z informacji, jakie dziś publikujemy, wynika, że w zasadzie każdy wysportowany młody człowiek może po paru miesiącach od wejścia do komisji poborowej zostać komandosem.

Reklama
Reklama

To sytuacja nietypowa – to tak, jakby po paru miesiącach szkolenia można było zostać chirurgiem, bo tak skomplikowanych umiejętności wymagają dziś operacje specjalne. To, że GROM czy Formoza potrzebują np. wspierających ich informatyków, nie oznacza jeszcze, że człowiek znający się na odczytywaniu zdjęć satelitarnych automatycznie staje się żołnierzem GROM.

Z jakiegoś powodu zawodowi żołnierze nie garną się do wojsk specjalnych. MON powinien zadbać o to, by to się zmieniło.

Bez względu na to, co twierdzi część polityków, skończyły się czasy, gdy kraj taki jak Polska mógł być samowystarczalny w sprawach obronności. Nikogo, poza 2–3 supermocarstwami, nie stać dziś na to, by mieć i własne nowoczesne lotnictwo, i czołgi, i systemy antyrakietowe, i piechotę, i wojska specjalne, i jeszcze trochę okrętów, w tym oczywiście podwodnych.

Polska słusznie wybrała kilka priorytetów obronności. Czeka nas jeszcze debata na temat sensu i kosztów budowy własnej tarczy antyrakietowej, ale już wiadomo, że postawienie na wojska specjalne ma sens, także z powodów ekonomicznych.

Reklama
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Zakończenie paraliżu rządu USA może doprowadzić Demokratów do zwycięstwa
Komentarze
Marzena Tabor-Olszewska: Jemy za dużo mięsa! A może za mało? Wojna światów trwa w najlepsze
Komentarze
Bogusław Chrabota: Czy Zbigniew Ziobro będzie w Budapeszcie bezpieczny
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Niedoszłe męczeństwo Zbigniewa Ziobry. Budapeszt znów zaszkodzi PiS
Materiał Promocyjny
Urząd Patentowy teraz bardziej internetowy
Komentarze
Estera Flieger: Jak polubić 11 listopada. Wylogować się do świętowania
Reklama
Reklama
REKLAMA: automatycznie wyświetlimy artykuł za 15 sekund.
Reklama