Trwa wojna. To na co czekamy?

To już wojna, a wywołała ją Rosja; usłyszeliśmy to od polskiego premiera i od szefa dyplomacji.

Publikacja: 04.05.2014 20:48

Jerzy Haszczyński

Jerzy Haszczyński

Foto: Fotorzepa/Waldemar Kompała

Nazywają ją oni wojną innego typu, niewypowiedzianą. Czy hybrydową – prowadzoną przy pomocy dobrze uzbrojonych dywersantów, i z wykorzystaniem internetu oraz nowoczesnej propagandy.

Wojna nietypowa, ale wojna. To ważne słowa. Bardzo dobrze, że padły. Ich konsekwencją muszą być jednak działania, nie tylko te, które mają sprawić – jak powiedział Donald Tusk – by „nasze granice były bezpieczne".

Oczywiście bezpieczeństwo polskich granic jest dla nas najważniejsze. Ale niezwykle ważna jest również odpowiedzialność za Ukrainę. Bo to Polska przede wszystkim wywołała u Ukraińców nadzieję na możliwość przyciągnięcia ich kraju na Zachód. Na razie zamiast Zachodu mają wojnę. Z rosnącą liczbą ofiar zarówno wśród zwolenników Zachodu, jak i Wschodu.

Stwierdzenie, że Moskwa prowadzi na Ukrainie wojnę, oznacza, iż zdaniem polskich władz Zachód musi uruchomić sankcje trzeciego stopnia, tak jak zapowiadał. Musi uderzyć zdecydowanie w podstawy rosyjskiej gospodarki. Bo skoro mamy do czynienia z wojną, to snute w zachodnich stolicach (na przykład w Berlinie) opowieści o tym, że jest jeszcze czas na dyplomatyczne rozwiązania i dialog z Kremlem, nie mają sensu. Zdecydowania brakuje też Barackowi Obamie, który od dwóch miesięcy grozi Kremlowi, że następnym razem to już mu nie odpuści. Powtórzył to i 2 maja, wtórowała mu stojąca obok Angela Merkel.

I Obama, i Merkel od dobrych paru tygodni wiedzą, że na terenie Ukrainy działają rosyjscy żołnierze wspierający i instruujący separatystów. Ale nie chcą wyciągnąć z tego konsekwencji. Chociaż Władimir Putin przekroczył już czerwoną linię, poważne uderzenie gospodarcze przekładają na „następny raz", co tylko zachęca Kreml do prowokowania ataków na kolejne ukraińskie miasta, wywieszania tam na państwowych gmachach rosyjskich flag i ogłaszania republik ludowych.

Polska musi zrobić wszystko, by także najważniejsze państwa uznały, że to, co – używając słów premiera Tuska – Rosja organizuje na Ukrainie, to już wojna. I by natychmiast oraz na poważnie zareagowały na działania Putina, który bezkarnie zmienia mapę świata.

Nazywają ją oni wojną innego typu, niewypowiedzianą. Czy hybrydową – prowadzoną przy pomocy dobrze uzbrojonych dywersantów, i z wykorzystaniem internetu oraz nowoczesnej propagandy.

Wojna nietypowa, ale wojna. To ważne słowa. Bardzo dobrze, że padły. Ich konsekwencją muszą być jednak działania, nie tylko te, które mają sprawić – jak powiedział Donald Tusk – by „nasze granice były bezpieczne".

Pozostało jeszcze 83% artykułu
Komentarze
Jędrzej Bielecki: Trump rozmawia z Kijowem. Czy Zachód znów jest zjednoczony?
Komentarze
Artur Bartkiewicz: Piątkowa debata prezydencka to koniec marzeń Sławomira Mentzena o II turze
Komentarze
Michał Płociński: Jest jeden kandydat, który zdecydowanie zyskał na debacie prezydenckiej TV Republika
Komentarze
Tomasz Pietryga: Reparacje? Spokojny sen Friedricha Merza
Komentarze
Michał Szułdrzyński: Papież Leon XIV – nadzieja dla świata, szansa dla Kościoła
Materiał Promocyjny
Między elastycznością a bezpieczeństwem