Zimą ferie z dziećmi w Alpach, a latem słońce i błękit morski Karaibów czy Kanarów, przytulny pałacyk na skraju puszczy, coś szybkiego, tak do 200 kilometrów na godzinę, no i kilka świeżych gadżetów informatycznych w firmowych pokojach. Trochę euro w drezdeńskim czy londyńskim banku też nie zawadzi. Tak z pewnością zaczyna się myślenie o ułożeniu sobie życia aż do śmierci. Pecunia non olet. Tak było od wieków, może tylko kary były surowsze. Często w grę wchodziła utrata głowy w dosłownym znaczeniu tego słowa. Feudałowie wobec swoich wasali bywali bezlitośni, książęta też nie szafowali łaskawymi decyzjami.
Dziś jest więcej możliwości. Tu intratne zamówienie publiczne, a samorządowy szef to przecież swój chłop. Tam fundusze unijne do szybkiego zagospodarowania, a konkursem zarządza... ten, wiesz, koleś z naszej partii. Jest też dobra fucha w zarządzie dużej spółki, a przecież prezes to prawie nasz kuzyn ze strony dziadka. Nie ma to jak więzy krwi – dodają przy goleniu menedżerowie zainteresowani „małym przecież numerem" albo prezeski zasłużonych stowarzyszeń podczas robienia sobie makijażu, organizujące właśnie konferencję na temat pozyskiwania środków pomocowych na rozwój i współpracę przedsiębiorców z lokalnych branż w powiecie.
Niestety, tak po prostu jest, jak wskazują rosnące statystyki przestępczości korupcyjnej na Mazowszu czy generalnie w Unii Europejskiej. Ale czy musi tak być? Da się temu zaradzić, coś zrobić, by konflikty odeszły w zamierzchłą przeszłość? Niestety, na pewno nie zrobi się nic tam, gdzie państwo to „ch..., d... i kamieni kupa", jak mawiali w czasach minionych, czyli parę miesięcy temu, nie tam też, gdzie państwo funkcjonuje „teoretycznie". Również nie w miejscu, w którym funkcjonariusze publiczni rozdzierani są wewnętrznie przez polityczne, psychiczne i materialne lojalności partyjne.
Nie pomoże także państwo, które ma się zajmować tylko ciepłą woda w kranie, bo od tego akurat są przecież firmy energetyczne. Przyda się za to państwo prawdziwe. Realne i dumne. Z dobrze zorganizowanym wymiarem sprawiedliwości, służbami antykorupcyjnymi, których funkcjonariusze nie boją się mafijnych struktur, stosują instytucje zakupu kontrolowanego lub przyjęcia czy wręczenia korzyści majątkowej jako czynności operacyjne policji. Mają też świadomość, że jest jasność sędziowska co do legalności stosowanych prowokacji i metod ścigania tego, co burzy ład społeczny i w miarę akceptowany powszechny system wartości.
A tak swoją drogą byłoby dobrze, gdyby nasi pracowici socjologowie i politolodzy spróbowali – ale tak naukowo, nie propagandowo – wyjaśnić „ciemnemu ludowi", jakim cudem w 2006 r. zanotowano prawie cztery razy mniej przestępstw korupcyjnych niż osiem lat później, w 2014 r. Panowie od prawdy uniwersyteckiej do roboty! Wyniki przydadzą się nie tylko studentom. Potomni będą wdzięczni. Świętej pamięci Stefan Kisielewski zapytałby: Zgadnij, kotku, jaki byłby wynik? Sadzę, że przykry dla wielu, ale nie wyprzedzajmy faktów i znaków na niebie.