Szułdrzyński: Deficyt zaufania w Sejmie

Mimo dwóch spotkań z udziałem liderów większości partii nie udało się rozwiązać kryzysu parlamentarnego. To zła wiadomość. Bo choć kryzysy, zgodnie z etymologią tego słowa, mogą służyć oczyszczaniu sytuacji, akurat ten jest dla polskiej demokracji niebezpieczny.

Aktualizacja: 11.01.2017 07:09 Publikacja: 10.01.2017 19:40

Szułdrzyński: Deficyt zaufania w Sejmie

Foto: Fotorzepa, Maciej Zieniewicz

Część winy można złożyć na karb ambicji polityków Platformy Obywatelskiej i Nowoczesnej. Ryszardowi Petru zabrakło konsekwencji. Najpierw chciał rozmawiać z Jarosławem Kaczyńskim, proponował, by Senat wprowadził poprawki do budżetu (wtedy musiałby nad nim jeszcze raz głosować Sejm, przez co głosowanie z początku grudnia zostałoby poniekąd zalegalizowane). Widząc jednak, że Grzegorz Schetyna w ogóle się do tego nie pali, Petru się wycofał i stwierdził, że nie widzi szans na porozumienie.

Klucze do rozwiązania kryzysu są więc w ręku lidera PO, który widząc pogubienie Petru (nie tylko w polityce), postanowił zawalczyć o palmę pierwszeństwa po stronie opozycji. Schetyna ma rację, uważając, że wycofanie się w tej chwili podważyłoby sens całego wcześniejszego protestu. Sęk w tym, że trzeba było o tym myśleć, gdy opozycja rozpoczynała protest.

Dużą część winy za kryzys ponoszą rządzący. Marszałek Sejmu Marek Kuchciński udowodnił – nie tylko 16 grudnia, ale również w następnych tygodniach – że nie nadaje się na to stanowisko. To jego upór, próba wyrzucenia mediów z Sejmu, wykluczenie z obrad posła PO oraz fatalne przeprowadzenie późniejszych obrad w Sali Kolumnowej doprowadziły do eskalacji konfliktu.

Tyle że wszyscy, którzy znają polską politykę, wiedzą, że Jarosław Kaczyński nie jest skory do kompromisów. Dlatego warto docenić to, że PiS zdecydował się na pewne ustępstwa: padła obietnica wycofania się z regulacji dotyczących mediów, opublikowania nagrań z Sali Kolumnowej, prezes PiS ogłosił też, że jest gotów zgodzić się na to, by w Senacie przyjęto poprawki do budżetu.

Zerwane negocjacje pokazują, jak małe jest zaufanie między najważniejszymi siłami politycznymi. Opozycja oskarża PiS o łamanie standardów parlamentarnych, a więc o deptanie demokracji. PiS o to samo oskarża opozycję, ostrzegając przed anarchizacją parlamentu.

Problem polega jednak na tym, że dziś największym zagrożeniem dla demokracji w Polsce jest całkowity deficyt zaufania pomiędzy rządzącymi i opozycją. A gdy brak elementarnego zaufania, każda konfliktowa sytuacja łatwo może się zmienić w długotrwały, wyniszczający kryzys. I to jest najsmutniejszy wniosek z fiaska spotkań na politycznym szczycie.

Komentarze
Bogusław Chrabota: O dotacji dla PiS rozstrzygną nie sędziowie SN, a polityka
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Komentarze
Rusłan Szoszyn: Broń atomowa na Białorusi to problem dla Aleksandra Łukaszenki, nie dla Polski
Komentarze
Jacek Nizinkiewicz: PiS nie skończy jak SLD. Rozliczenia nie pogrążą Kaczyńskiego
Komentarze
Joanna Ćwiek-Świdecka: Edukacja zdrowotna? Nie można ciągle myśleć o seksie
Materiał Promocyjny
Bank Pekao wchodzi w świat gamingu ze swoją planszą w Fortnite
Komentarze
Bogusław Chrabota: Tusk zdecydował ws. TVN i Polsatu. Woluntaryzm czy konieczność