Internauci przeglądający strony internetowe na komputerach bez ich ściągania lub drukowania nie naruszają praw autorskich z powodu tworzenia kopii na ekranie oraz w pamięci podręcznej komputera. Nie potrzebują zatem licencji od właścicieli praw autorskich na ich krótkotrwałe zapisywanie.
Do takiego wniosku doszedł Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej w orzeczeniu w sprawie C-360/13 Meltwater. Wydał je na kanwie sporu pomiędzy organizacją PRCA zrzeszającą specjalistów od public relations a NLA – brytyjską organizacją reprezentującą wydawców prasy.
Choć wyrok nie zaskakuje, to jego teza może powodować problemy. A dokładnie stwierdzenie, że samo przeglądanie stron internetowych stanowi już „zwielokrotnienie".
O co pytali wydawcy
PRCA korzystała z usług grupy Meltwater monitorującej media. Udostępniała ona sprawozdania z monitoringu artykułów prasowych opublikowanych w internecie. NLA uważała, że zarówno Meltwater, jak i jej klienci powinni uzyskać licencję od wydawców na korzystanie z należących do nich treści. Argumentowali, że samo przeglądanie strony internetowej prowadzi do stworzenia kopii chronionych materiałów, a w konsekwencji wymaga zgody podmiotów praw autorskich. Sąd brytyjski, mając wątpliwości, która ze stron ma rację, skierował pytanie do TSUE.
Bez licencji
Trybunał uznał, że kopie na ekranie komputera oraz w pamięci podręcznej na dysku twardym powstające w procesie przeglądania stron WWW są tymczasowe, mają charakter przejściowy i dodatkowy oraz stanowią integralną część procesu technologicznego. Tym samym spełniają kryteria zawarte w art. 5 ust. 1 dyrektywy 2001/29/WE Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie harmonizacji niektórych aspektów praw autorskich i pokrewnych w społeczeństwie informacyjnym. A zatem nie wymagają zgody uprawnionych.