Ustawa o świadczeniu usług drogą elektroniczną
wyłącza odpowiedzialność administratora serwisu internetowego, który nie odpowiada za wpisy internautów, dopóki nie otrzyma urzędowego zawiadomienia lub nie uzyska wiarygodnej informacji o bezprawnym charakterze publikowanych treści. Najczęściej wygląda to tak, że jeśli serwis otrzyma list od zainteresowanego, że jakiś wpis łamie prawo, to go usuwa.
Chcieli dobrze...
Czy zatrudnienie moderatora, który ma jakoś filtrować umieszczane np. na forum internetowym treści, oznacza, że prowadzący serwis zaczyna odpowiadać za wszystkie wpisy? Do takich wniosków doszedł Sąd Apelacyjny w Lublinie w procesie wytoczonym przez naukowca z Uniwersytetu Opolskiego (I ACa 544/10; pisaliśmy o tym » Administrator portalu odpowiada za to, jakie treści są na nim publikowane). Chodziło o komentarze pod artykułem o nim opublikowanym na internetowej stronie „Forum Akademickiego". Były obraźliwe i zarzucały mu korupcję.
– Gdybyśmy znali ich treść, z pewnością byśmy je usunęli – zapewnia Andrzej Świć, redaktor naczelny miesięcznika. Gdy dostał list od naukowca, tego samego dnia nakazał usunięcie wpisów. Później moderator sam zauważył kolejny obraźliwy komentarz i zdjął go z własnej inicjatywy.
SA w Lublinie uznał, że skoro serwis zatrudnia moderatora i informuje o tym na stronie internetowej, to musiał wiedzieć o obraźliwych wpisach, tym bardziej że następny sam usunął. Dlatego także dostęp do wcześniejszych powinien zablokować, nie czekając na informacje powoda.