Dlaczego o datę śmierci Korczaka jest w ogóle proces? Otóż ochrona majątkowych praw autorskich wygasa w Polsce po 70 latach od śmierci twórcy. Jeśli więc przyjąć najbardziej prawdopodobną datę: że zginął (w 1942 r.) w Treblince, to koniec ochrony już nastąpił, i od początku 1013 r. każdy z tej twórczości może korzystać, może ją eksploatować.
Jeśli z kolei przyjmiemy potwierdzoną orzeczeniem sądu po wojnie (w 1954 r.),datę, ustaloną zgodnie ze stosowanymi wtedy zasadami wobec ofiar wojny zmarłych w nieznanych bliżej okolicznościach: że śmierć pisarza nastąpiła w 1946 r., to ochrona autorska trwa jeszcze do końca 2016 r.
Z tego stanu prawnego korzysta Instytut Książki w Krakowie, który udziela (odpłatnie a czasem nieodpłatnie) licencji promujących twórczość pisarza. A to dlatego, że krewni Janusza Korczaka też zginęli w czasie wojny, więc jego spadkobiercą został Skarb państwa, który przez Ministerstwo Kultury przekazał w 2009 r. prawa autorskie do dzieł Instytutowi.
Jego prawa zakwestionowała jednak Fundacja Nowoczesna Polska zajmująca się e-promocją lektur szkolnych, która wystąpiła do lubelskiego Sądu o sprostowanie daty śmierci pisarza. W postanowieniu z 30 listopada 1954 r. tamtejszy sąd uznał bowiem Henryka Goldszmidta (Janusz Korczak to jego literacki pseudonim) za zmarłego 9 maja 1946 r. Nie ma w zasadzie wątpliwości, że Janusz Korczak został aresztowany w warszawskim getcie 5–6 sierpnia 1942 r. i tego samego dnia wywieziony przez Niemców wraz z dziećmi, których był wychowawcą, transportem kolejowym do obozu zagłady w Treblince, gdzie zapewne został tego samego bądź następnego dnia zamordowany. Nie ma jednak świadków jego śmierci, ani dokumentów.
Co sprawiło, że SR w Lubinie zwiesza postępowanie? Otóż na ostatniej rozprawie zobowiązał Fundację do wskazania spadkobierców nieżyjącej już Janiny Gołębiewskiej, która zainicjowała pierwszą sprawę o uznanie Korczaka za zmarłego, ale nie została jednak uznana za spadkobiercę.