To sedno środowego wyroku Trybunału Sprawiedliwości UE w Luksemburgu, istotnego dla rozumienia granic parodii opartej na cudzych utworach (sygnatura akt: C-201/13).
Spory na tym tle były prowadzone także w Polsce. Główne przesłanie wyroku potwierdza jednak prawo do szerokiego wykorzystywania czyichś utworów w parodii.
Johan Deckmyn, członek flamandzkiej partii politycznej, rozdawał na przyjęciu noworocznym zorganizowanym przez miasto Gandawa kalendarz, na którego pierwszej stronie był rysunek przypominający ten umieszczony na okładce komiksu z 1961 r., zatytułowany „Dziki dobroczyńca". Przedstawiał osobę w białej tunice otoczoną osobami próbującymi zbierać rzucane przez nią monety. Na kalendarzu postać zastąpiono wizerunkiem burmistrza Gandawy, a monety zbierały osoby noszące zasłony i nienależące do rasy białej. Spadkobiercy autora komiksu oraz inni uprawnieni do utworu wytoczyli Deckmynowi proces przed belgijskim sądem, zarzucając mu, że satyra i jej upublicznienie naruszyły ich prawa autorskie.
Deckmyn twierdził, że rysunek z kalendarza to polityczna parodia. Zastosowanie powinien więc mieć wyjątek ustanowiony w unijnej dyrektywie, pozwalający państwom członkowskim dopuścić takie wykorzystanie utworu.
Sąd apelacyjny w Brukseli zwrócił się do Trybunału Sprawiedliwości o sprecyzowanie przesłanek, jakie musi spełniać utwór, aby go uznać za parodię. W wydanym dzisiaj wyroku TS przypomniał, że definicja parodii musi być określona zgodnie z jej potocznym znaczeniem, z uwzględnieniem kontekstu, w którym została użyta.