Prezydent, który zlecił jedyny atak atomowy w historii. Harry S. Truman, część III

W szkołach państw bloku wschodniego uczono nas, że ataki atomowe na dwa japońskie miasta w sierpniu 1945 r. były przejawem bezduszności Amerykanów i ich prezydenta Harry’ego Trumana. Tymczasem były one podyktowane troską o życie setek tysięcy Amerykanów.

Publikacja: 11.04.2024 21:00

6 sierpnia 1945 r. o godzinie 8.15 z pokładu bombowca Boeing B-29 Superfortress o nazwie „Enola Gay”

6 sierpnia 1945 r. o godzinie 8.15 z pokładu bombowca Boeing B-29 Superfortress o nazwie „Enola Gay” została zrzucona na Hiroszimę bomba atomowa o kryptonimie „Little Boy”

Foto: boeing United States Air Force/WIKIPEDIA

W archiwach amerykańskich przechowywana jest pewna niemiecka mapa przedstawiająca hipotetyczną skalę zniszczeń Nowego Jorku wywołanych przez zrzucenie na to miasto niemieckiej bomby atomowej.

Fala uderzeniowa bomby o mocy 20 kT zmiotłaby budynki dolnego Manhattanu, wschodnią część Jersey City i dużą część Brooklynu. Ta mapa dowodzi, że Niemcy, a może też i Japończycy, pracowali nad budową bomby atomowej z ładunkiem U.233 otrzymanym z toru. Gdyby wojna się przedłużyła, to nie Hiroszima czy Nagasaki byłyby pierwszymi ofiarami atomowego wyścigu zbrojeń, ale Nowy Jork i być może San Francisco. A może Niemcy już mieli taką broń, a jedynie nie posiadali odpowiedniego sposobu jej przenoszenia?

Fala uderzeniowa bomby o mocy 20 kT zmiotłaby budynki dolnego Manhattanu, wschodnią część Jersey City i dużą część Brooklynu

Berliński dziennikarz Rainer Karlsch, autor książki „Atomowa bomba Hitlera”, uważa, że w latach 1944−1945 Niemcy przeprowadzili próbne eksplozje atomowe na Rugii i w okolicach Ohrdrufu. Znakomita austriacka fizyczka jądrowa, profesor Lise Meitner, która z racji swojego żydowskiego pochodzenia musiała po anszlusie Austrii opuścić III Rzeszę i poprzez Holandię wyemigrować do Szwecji, twierdziła, że jej niemieccy koledzy doskonale wiedzieli, jak zbudować taką bombę. I to jej opinia mogła w 1942 r. zaważyć na decyzji prezydenta Franklina D. Roosevelta o rozpoczęciu projektu Manhattan (Manhattan Engineering District) mającego na celu zbudowanie amerykańskiej bomby atomowej w Los Alamos National Laboratory.

Wunderwaffe Hitlera

Amerykanie zdawali sobie sprawę, że niemieckie badania są bardzo zaawansowane. Już 6 grudnia 1939 r. w niemieckim magazynie naukowym „Naturwissenschaft” ukazał się artykuł opisujący epokowy przełom w badaniach nad substancjami radioaktywnymi. Jego autorami byli: dyrektor Instytutu Cesarza Wilhelma w Berlinie niemiecki fizykochemik profesor Otto Hahn i jego asystent Fritz Straßmann. Opisali przeprowadzony kilkanaście dni wcześniej eksperyment zbombardowania neutronami jądra uranu. W jego wyniku zamiast spodziewanych atomów radu wykryli pierwiastek bar.

O odkryciu Hahn poinformował listownie swą niedawną współpracownicę prof. Lise Meitner, która już wtedy mieszkała w USA. Pisał, że udało mu się doświadczalnie „rozerwać jądra atomu uranu”. W 1940 r. Otto Frisch wspólnie z fizykiem brytyjskim Rudolfem Peierlsem opublikował ściśle tajny raport wskazujący na możliwość skonstruowania nowego rodzaju broni o ogromnej sile rażenia. Podał przy tym dość dokładnie, jakie parametry techniczne powinien posiadać taki ładunek nuklearny, oraz określił skutki jego wybuchu od momentu zainicjowania niekontrolowanej reakcji rozszczepienia jądra wzbogaconego izotopu uranu-235 aż po opad radioaktywny. Memorandum spółki Frisch–Peierls z pewnością wywarło wpływ na decyzję o przyspieszeniu budowy A-bomby.

W 1940 r. Otto Frisch wspólnie z fizykiem brytyjskim Rudolfem Peierlsem opublikował ściśle tajny raport wskazujący na możliwość skonstruowania nowego rodzaju broni o ogromnej sile rażenia

W sierpniu 1939 r., tuż przed agresją III Rzeszy na Polskę, na biurko prezydenta USA Franklina D. Roosevelta trafił list napisany przez trzech fizyków żydowskiego pochodzenia: Alberta Einsteina, Leó Szilárda i Eugene’a Wignera. Prawdopodobnie znali już wyniki eksperymentu rozszczepienia jądra atomu uranu. W swym liście zwracali prezydentowi USA uwagę na potencjalne zagrożenie dla świata, jakim byłoby wyprodukowanie przez państwo nazistowskie broni jądrowej. W owym czasie nikt nie mógł wiedzieć, jak ma wyglądać i czym może być bomba atomowa, ale alarm naukowców odniósł skutek. Gwałtowny rozwój wypadków w Europie zmusił Roosevelta do podjęcia działań, których końcowym efektem było podjęcie decyzji w 1943 r. o rozpoczęciu tajnego naukowo-militarnego projektu Manhattan w Los Alamos.

Na początku 1945 r. Amerykanie byli przekonani, że Niemcy zbudują swoją broń nuklearną najdalej za rok. To o niej prawdopodobnie mówił pod koniec swojego życia Adolf Hitler, nazywając ją enigmatycznie „Wunderwaffe”. Alianci wiedzieli, że każdy dzień się liczy w tym wyścigu. Niemcy rozpoczęli swoje prace tuż po napaści na Polskę, kiedy Ministerstwo Uzbrojenia zorganizowało – z inicjatywy dwóch uczonych: Kurta Diebnera i Ericha Baggego – konferencję, na której zaproszeni fizycy i chemicy byli zachęcani do wzięcia udziału w niemieckim programie dalszych badań nad zjawiskiem rozszczepienia jądra atomu uranu. 29 września 1939 r. w drugiej takiej konferencji udział wzięli prominentni uczeni: Werner Heisenberg, Carl Friedrich Freiherr von Weizsäcker, Otto Hahn i Gustaw Harteck, którzy zainicjowali powstanie nieformalnego stowarzyszenia Uranverein.

Czytaj więcej

Rakieta V-2: Tajna broń Hitlera

Na początku roku 1942 w III Rzeszy pracowały już trzy reaktory jądrowe: LI, LII i BIII. Co prawda zastosowane w nich metody rozszczepienia bez użycia ciężkiej wody jako moderatora nie miało szans na powielanie neutronów, a tym samym na wywołanie reakcji łańcuchowej, ale niemieccy uczeni nie zasypiali gruszek w popiele. W kwietniu 1942 r. uruchomiono reaktor LIV w Lipsku, w którym znajdowało się 140 litrów ciężkiej wody moderującej ruch neutronów i 750 kg sproszkowanego uranu. W czerwcu 1942 r. reaktor w Lipsku uległ zniszczeniu w wyniku pożaru wywołanego wybuchem wodoru, a sam Werner Heisenberg cudem uniknął śmierci. W tym czasie zaczęły się mnożyć naloty alianckie na zakłady przemysłowe i miasta III Rzeszy. Ośrodek w Lipsku został więc przeniesiony do podziemi w miejscowości Haigerloch, oddalonej o 40 km od Tubingen. Tam przeprowadzono eksperyment B8, który dowiódł, że wiele obliczeń i przewidywań Heisenberga było nietrafnych. Jednak reaktor w Haigerloch miał moderatory grafitowe i był w stanie produkować pluton. Carl von Weizsäcker optował za zbudowaniem bomby atomowej na bazie plutonu.

W ostatnich dniach II wojny światowej alianci przeprowadzili operację pod kryptonimem „Epsilon”. Miała ona na celu schwytanie i internowanie najbardziej prominentnych naukowców III Rzeszy biorących udział w nuklearnym projekcie, którego celem było zbudowanie bomby atomowej. Między 1 maja a 30 czerwca 1945 r. internowano do ośrodka Farm Hall, w miejscowości Godmanchester w hrabstwie Cambridgeshire, kilku niemieckich naukowców, wśród których był Erich Bagge, asystent w Instytucie Cesarza Wilhelma w Berlinie i współpracownik Wernera Heisenberga. Badał on możliwości wojskowego zastosowania energii jądrowej. Wspominał też o niepokojących tajnych kontaktach naukowców niemieckich i japońskich. Informacja ta została przekazana natychmiast prezydentowi Harry’emu Trumanowi. Umocniła ona jego decyzję zrzucenia bomby atomowej na japońskie miasto.

W ostatnich dniach II wojny światowej alianci przeprowadzili operację pod kryptonimem „Epsilon”. Miała ona na celu schwytanie i internowanie najbardziej prominentnych naukowców III Rzeszy biorących udział w nuklearnym projekcie, którego celem było zbudowanie bomby atomowej.

Powołując się na wspomnienia Luigiego Romersy, reportera wojennego mediolańskiego „Corriere della Sera”, wspomniany publicysta Rainer Karlsch wspólnie z reporterem telewizyjnym Heiko Petermannem przedstawili hipotezę, że pod koniec wojny 4 marca 1945 r. na poligonie w pobliżu miejscowości Ohrdruf w Turyngii III Rzesza przeprowadziła trzy testowe wybuchy atomowe. Znajdowała się tam filia obozu koncentracyjnego w Buchenwaldzie. Nie wiemy, ile jest prawdy w tej relacji, choć pokrywa się ona z zeznaniami miejscowej ludności. Nie zmienia to faktu, że Niemcy były o krok od produkcji własnej bomby atomowej i mogły przekazać wyniki swoich badań naukowcom japońskim.

Początek zimnej wojny

16 lipca 1945 r. za zgodą prezydenta Stanów Zjednoczonych Harry’ego Trumana na pustynnym poligonie w pobliżu miasta Alamogordo w Nowym Meksyku dokonano pierwszej udokumentowanej detonacji bomby atomowej w dziejach świata. W odległości 10 km zbudowano trzy schrony obserwacyjne. W jednym z nich eksplozję obserwował dyrektor naukowy projektu Manhattan Julius Robert Oppenheimer. Detonacja zrobiła na nim tak wstrząsające wrażenie, że aby ją opisać, użył wymownego cytatu ze świętej księgi hinduistycznej Bhagawadgity: „Stałem się śmiercią; niszczycielem światów”. Opis eksplozji, opatrzonej przez Oppenheimera kryptonimem „Trinity” (Trójca), wywarł także silne wrażenie na prezydencie Trumanie.

Trzy tygodnie po pierwszym teście nuklearnym, 6 sierpnia 1945 r. o godz. 8.15 w Hiroszimie oraz 9 sierpnia o 11.02 w Nagasaki, lotnictwo amerykańskie dokonało pierwszego i jak dotąd jedynego ataku atomowego w historii. W tych dniach świat rozpadł się na dwa wrogie obozy, które wkrótce podzieliła żelazna kurtyna. W przyszłości miało powstać przynajmniej pięć mocarstw nuklearnych, które nie będą sobie jednak równe. Rosja będzie posiadać więcej głowic jądrowych niż reszta świata razem wzięta. Jednak wówczas, na początku sierpnia 1945 r., Stany Zjednoczone stały się jedynym supermocarstwem atomowym. Okres ten trwał trzy lata. Amerykanie nie wykorzystali swojej przewagi.

Czytaj więcej

Wiceprezydent, który został prezydentem. Harry Truman, część II

Wspominając tragiczny los Hiroszimy i Nagasaki, trzeba zadać fundamentalne pytanie: czy rozkaz prezydenta Trumana o ataku atomowym można usprawiedliwić wyższą racją stanu? Czy rzeczywiście był podyktowany jedynie troską o los amerykańskich żołnierzy lub obawą przed potencjalną japońską bronią masowego niszczenia?

Bez wątpienia Harry Truman miał prawo się obawiać, że Japończycy pracują nad bronią masowej zagłady. Żeby zrozumieć te obawy, należy jeszcze raz wrócić do wspomnianej mapy przedstawiającej planowane rozmiary zniszczeń Nowego Jorku. W jaki sposób ta niemiecka bomba atomowa miałaby być zrzucona w samo serce wyspy Manhattan? Twórca mapy, dyrektor niemieckiego Instytutu Napędu Odrzutowego dr Eugen Sanger wspomniał w jej opisie o „projekcie rakiety i bombowca dalekiego zasięgu”. Niemcy planowali zatem użyć łodzi podwodnych, z których byłyby wystrzeliwane rakiety V2 uzbrojone w głowice nuklearne. Zadziwiające, że już w pierwszej połowie lat 40. XX wieku stworzyli koncepcję, która istnieje do dzisiaj, a zaczęła być realizowana dopiero wiele lat po wojnie.

Amerykański plakat wojenny z 1945 r. z napisem: „Japońce... jesteście następni! Dokończymy robotę!”

Amerykański plakat wojenny z 1945 r. z napisem: „Japońce... jesteście następni! Dokończymy robotę!”

NATIONAL ARCHIVES AT COLLEGE PARK/WIKIPEDIA

Harry Truman wiedział, że 1 maja 1945 r. z Niemiec wypłynął ostatni okręt podwodny z rozkazem dotarcia do Japonii. U-534 został jednak zatopiony, nim dotarł do Kristiansand w Norwegii. Co miał przewieźć? Kto miał płynąć na pokładzie? I skąd tak kosztowny pomysł na koniec przegranej wojny? Te pytania nadal pozostają bez odpowiedzi, ale są fragmentami układanki, z której wynika, że na początku sierpnia 1945 r. Harry Truman postąpił słusznie, podejmując najtrudniejszą decyzję w historii amerykańskiej prezydentury. Uchronił bowiem amerykańskie wojska inwazyjne przed olbrzymimi stratami, ocalił życie więźniów japońskich obozów jenieckich, uratował setki tysięcy cywilów mordowanych przez japońskich zbrodniarzy wojennych w krajach przez nich okupowanych, a także – choć zabrzmi to paradoksalnie – prawdopodobnie uchronił japońską ludność cywilną przed znacznie dotkliwszymi bombardowaniami konwencjonalnymi i trudami prowadzenia wyniszczającej gospodarkę wojny.

Kto sieje wiatr, ten zbiera burzę

Prezydent nie był odosobniony w swoich poglądach. Myślał tak samo jak miliony Amerykanów pałających rządzą zemsty na japońskim agresorze. 11 czerwca 1945 r. w „Washington Post” ukazał się bardzo znamienny komentarz redakcyjny, którego autorzy pisali: „Bezwarunkowa kapitulacja – te dwa słowa są głównym postrachem, jakim japońscy twardogłowi chcą doprowadzić do narodowego samobójstwa. Musimy je osłabić, dając Japonii warunki, ostre warunki, które uczynią ten kraj dyplomatycznym i wojskowym impotentem na pokolenia”. W odpowiedzi na ten artykuł japoński dyktator Hideki Tōjō oświadczył, że kiedy pierwszy amerykański żołnierz postawi stopę na „świętej japońskiej ziemi”, wszyscy jeńcy wojenni zostaną natychmiast zabici. Amerykański historyk Warren Kozak uważa, że w tym okresie w niewoli japońskiej przebywało 140 tys. amerykańskich jeńców. Konwencjonalna inwazja na Japonię wiązałaby się z ich nieuchronną śmiercią.

Atak na Hiroszimę był dla Japończyków szokiem, ale najwyraźniej zbyt słabym, aby Tokio podjęło oczekiwaną przez Waszyngton decyzję o bezwarunkowej kapitulacji. Dopiero przerażający grzyb atomowy nad Nagasaki potwierdził najgorsze obawy japońskich przywódców, że Amerykanie są zdeterminowani wypalić w jądrowej pożodze cały archipelag.

Czytaj więcej

USA odtworzą lotnisko, z którego przeprowadzili atak atomowy na Hiroszimę

14 sierpnia wstrząśnięty cesarz Hirohito wezwał do swojego pałacu członków gabinetu i sztabu generalnego imperialnej armii. Wygłosił mowę, podczas której zaczął płakać. Także na sali słychać było szloch słuchaczy. Choć monarcha nie powiedział, że Japonia musi się poddać, to jednak zobowiązał rząd do przyjęcia Deklaracji poczdamskiej. Sztab armii uznał to za rozkaz bezwarunkowej kapitulacji wobec Stanów Zjednoczonych. Następnego dnia odtworzono przez radio przemówienie monarchy nagrane dzień wcześniej na płycie gramofonowej. Wzywał w nim do kapitulacji i pogodzenia się z losem. Miliony ludzi oczekiwały wezwania do popełnienia samobójstwa, jednak cesarz takiego polecenia nie wydał. 124. cesarz Japonii uchronił naród przed własnym obłędem.

Świat przyjął wiadomość o atakach atomowych na Hiroszimę i Nagasaki z osłupieniem i oburzeniem. Nawet sojusznicy USA dawali do zrozumienia, że ten czyn nosi znamiona zbrodni wojennej. Także amerykańska opinia publiczna wykazywała wahanie w ocenie tej decyzji. Pod koniec 1945 r. Federalna Rada Kościołów wystosowała do prezydenta Harry’ego Trumana protest wobec ataków nuklearnych na Hiroszimę i Nagasaki. Odpowiedź na to pismo obrazuje podejście prezydenta do sprawy: „Jedyny język, jaki (Japończycy) byli w stanie zrozumieć, to ten, którego użyliśmy podczas bombardowań. Kiedy (…) ma się do czynienia ze zwierzęciem, trzeba je traktować jak zwierzę”.

W archiwach amerykańskich przechowywana jest pewna niemiecka mapa przedstawiająca hipotetyczną skalę zniszczeń Nowego Jorku wywołanych przez zrzucenie na to miasto niemieckiej bomby atomowej.

Fala uderzeniowa bomby o mocy 20 kT zmiotłaby budynki dolnego Manhattanu, wschodnią część Jersey City i dużą część Brooklynu. Ta mapa dowodzi, że Niemcy, a może też i Japończycy, pracowali nad budową bomby atomowej z ładunkiem U.233 otrzymanym z toru. Gdyby wojna się przedłużyła, to nie Hiroszima czy Nagasaki byłyby pierwszymi ofiarami atomowego wyścigu zbrojeń, ale Nowy Jork i być może San Francisco. A może Niemcy już mieli taką broń, a jedynie nie posiadali odpowiedniego sposobu jej przenoszenia?

Pozostało 95% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Historia świata
Cud nad urną. Harry Truman, cz. IV
Historia świata
Niemieckie „powstanie” przeciw Hitlerowi. Dziwny zryw w Bawarii
Historia świata
Popychały postęp i były źródłem pomysłów. Jak powstawały akademie nauk?
Historia świata
Wenecki Kamieniec. Tam, gdzie Szekspir umieścił akcję „Otella"
Historia świata
„Guernica”: antywojenny manifest Pabla Picassa
Materiał Promocyjny
Co czeka zarządców budynków w regulacjach elektromobilności?