Tragedia, która rozegrała się nocą z 14 na 15 kwietnia 1912 r. na pokładzie uznawanego za niezatapialny statku, przez lata obrastała legendą utrwalaną przez mniej lub bardziej wierne i udane ekranizacje filmowe. Najsłynniejszą z nich jest film Jamesa Camerona z 1997 r., który rozsławił historię „Titanica” w sposób dotychczas w kinematografii niespotykany. I chociaż sukces edukacyjnej roli dzieła jest pod tym względem niezaprzeczalny, to ma on także drugą, mniej chlubną stronę medalu – w swoisty sposób „przyćmił” obraz autentycznych ofiar, zastępując je piękną, lecz jednak fikcyjną opowieścią miłosną. A przecież prawdziwych historii o miłości – i to pojmowanej chyba na wszystkie możliwe sposoby – na „Titanicu” nie brakowało. Okrutną śmierć w czarnej toni ponieśli nie boski Leonardo DiCaprio, lecz ludzie z krwi i kości.
Ida i Isidor Strausowie
Jakże wymowny jest fakt, że już sama opowieść o uczuciu Rose i Jacka powstała zainspirowana historią miłosną prawdziwego małżeństwa. Niestety, Ida i Isidor Strausowie nie byli już wówczas piękni i młodzi, a w dodatku ukazanie ich historii mogłoby „skraść show” parze głównych bohaterów, toteż reżyser „Titanica” zdecydował się poświęcić im zaledwie kilka sekund filmu. A szkoda, bo chyba trudno o bardziej heroiczne rozterki oraz decyzje, jakie stały się udziałem Strausów w tę ostatnią noc. Liczący już sobie 63 lata Ida i Isidor byli Amerykanami o korzeniach niemiecko-żydowskich. Isidor był zamożnym człowiekiem, właścicielem firmy R.H. Macy & Company, sprzedającej wyroby porcelanowe. Prawdziwą pasją i miłością jego życia była jednak żona. Małżonkowie nie rozstawali się nawet podczas licznych służbowych podróży Isidora, a gdy okoliczności wymuszały rozłąkę, pisali do siebie listy niemal codziennie. Zimę 1911/1912 seniorzy spędzili w Europie, korzystając z walorów ciepłego klimatu południowej Francji. Wiosną postanowili jednak powrócić do Stanów, gdzie czekało na nich ośmioro dzieci. Strausowie wybrali dziewiczy rejs „Titanica” i, kupiwszy bilety w I klasie, 10 kwietnia weszli na pokład statku, który miał stać się ich grobem... chociaż wcale nie musiał.
Czytaj więcej
W nocy z 14 na 15 kwietnia br. minęło dokładnie 110 lat od zatonięcia „Titanica”. Statku, którego nazwa jest wszystkim znana jako symbol technicznych aspiracji, dumnych ambicji i bezprzykładnej tragedii. „Titanica” nie zatopiła góra lodowa, tylko system wynagrodzeń w stoczni.
Gdy 14 kwietnia o 23.40 „Titanic” uderzył w górę lodową, sędziwa Ida stała się jedną z pierwszych pasażerek, której zaoferowano miejsce w szalupie ratunkowej. Załoga transatlantyku chciała wpuścić do szalupy także Isidora, czyniąc wyjątek z uwagi na jego wiek, działalność filantropijną oraz zasługi dla kraju (w latach 1894–1895 pełnił funkcję kongresmena w Zgromadzeniu Narodowym USA). Mężczyzna kategorycznie odmówił jednak sprzeniewierzenia się zasadzie pierwszeństwa ratowania kobiet i dzieci. Słysząc deklarację męża, Ida nie próbowała nakłonić go do zmiany tej heroicznej decyzji. Zamiast tego śmiało wysiadła z łodzi, oświadczając: „Nie rozdzielę się z mężem. Jak żyliśmy, tak umrzemy razem”. Żelaznej woli kobiety nie skruszyły błagania Isidora, który prosił, by zmieniła zdanie i ratowała życie. Ida kazała zająć zwolnione miejsce w szalupie swojej pokojówce, Ellen Bird. Oferowała jej także swoje drogocenne futro, mówiąc, że ona nie będzie go już potrzebować. Po raz ostatni widziano małżonków tuż przed zatonięciem statku. Kiedy pozostali na „Titanicu” pasażerowie, ogarnięci zwierzęcym strachem o życie, biegali w panice, próbując znaleźć jakąkolwiek ostatnią deskę ratunku, Ida i Isidor siedzieli na pokładowych krzesłach, trzymając się za ręce. Chwilę później zmiotła ich ogromna fala, pogrążając w mrokach oceanu.
Ellen Bird szczęśliwie dotarła do Nowego Jorku, gdzie udała się do domu najstarszej córki Strausów, aby poinformować ją o śmierci rodziców oraz zwrócić futro matki. Kobieta pozwoliła jednak pokojówce zatrzymać cenną pamiątkę, uznając, że skoro Ida postanowiła ją Ellen podarować, to należy do niej. Ciało Isidora odnaleziono i pochowano w Halifaksie. Rodzina pragnęła, aby darzący się wielką miłością małżonkowie także po śmierci byli razem, ale wody Atlantyku nigdy nie zwróciły ciała Idy.