Klienci w USA, Wielkiej Brytanii po obniżki ruszyli 26 grudnia: w tzw. Boxing Day normą są przeceny 70–80 proc. W Polsce o podobnej skali zniżek można jedynie pomarzyć. W naszych sklepach wyprzedaże są zjawiskiem znaczącym, ale obniżki cen są dużo niższe. Do tego Polska jest jednym z niewielu krajów, w których temat wyprzedaży jest mało określony prawnie, np. okres organizowania przecen jest dowolny. Jedni organizują je 27 grudnia, inni czekają nawet na połowę stycznia.
Innymi prawami rządzi się e-handel, wiele sklepów rabaty zaproponowało już 25 grudnia. Z zasady na początek maksymalny poziom obniżek cen to 50 proc., dopiero na niesprzedany przez dłuższy czas asortyment rabaty są pogłębiane.
Walka o rabaty
– Polacy chcą często mieć promocje i nie da się tego pogodzić z radykalnymi obniżkami cen podczas wyprzedaży, jak lubimy to porównywać z USA. Tam w ciągu roku przecen nie ma, jedynie w sklepach typu outlet – mówi przedstawiciel jednej z międzynarodowych marek odzieżowych.
Dodatkowo w Polsce ten sezon wyprzedaży będzie szczególny, ponieważ po nasyconym niedzielami handlowymi grudniu w styczniu nie będzie ich zupełnie. Zacznie bowiem obowiązywać już pełen zakaz handlu w niedziele i w całym 2020 r. niedziel handlowych będzie tylko siedem.
– Grudzień rozpieścił konsumentów, ponieważ w większość niedziel sklepy pracowały normalnie, ale od stycznia obowiązywać będzie pełna wersja zakazu, co spowoduje dla konsumentów twarde zderzenie z realiami. Jak to docelowo wpłynie na rynek, okaże się dopiero po roku obowiązywania pełnego ograniczenia, ponieważ do tej pory tego w pełni nie wiemy – mówi Maciej Ptaszyński, dyrektor generalny Polskiej Izby Handlu. – Wyniki z poprzednich lat są nieporównywalne, ponieważ zakaz był stopniowo uściślany. Rynek na pewno odczuje zmiany, ponieważ zachowania konsumenckie ulegną dalszej ewolucji. O ich kierunku będziemy wiedzieli dopiero za ponad rok – dodaje Ptaszyński.