Sektor już zmiany odczuwa. – Liczba paragonów nie spadła, ale nasze obroty tak, mimo wzrostu cen. Po prostu klienci kupują mniej, ale i tak się cieszymy, że ich utrzymaliśmy – mówi jedna z firm.
– Platformy online są problemem pod względem choćby kontroli produktów czy ochrony konsumentów. Chcielibyśmy, aby miały takie obowiązki, jakie dotyczą importerów, choćby w zakresie planowanych zmian prawnych. W innym wypadku platformy czują się bezkarne i nie będą miały żadnych zobowiązań – mówi Ilona Skibińska-Mamzer, radca prawny. – Walka trwa w całej gospodarce, konkurencję odczuwają wszystkie sektory. To konkurencja, która niszczy – dodaje.
Władze już reagują. – Nieprzestrzeganie przepisów obowiązujących w Polsce i Unii Europejskiej przez wspomniane platformy (bo mowa nie tylko o Temu – przyp. red.) mogłoby doprowadzić do podjęcia znaczących działań chroniących polskich konsumentów – napisał do firmy Whaleco, operatora Temu, Jacek Tomczak, sekretarz stanu w Ministerstwie Rozwoju i Technologii. – W najpoważniejszym scenariuszu niemożność zapewnienia odpowiedniego poziomu ochrony naszych krajowych konsumentów może skutkować zawieszeniem usług na naszym rynku – dodawał.
Resort zauważa wiele wątpliwych praktyk Temu, jak choćby sposób prezentowania cen podczas promocji. Platforma nie stosuje się do dyrektywy Omnibus, nie pokazuje, jaka była najniższa cena towaru w ciągu 30 dni przed ogłoszoną akcją promocyjną. Do tego oferuje różnego typu kupony, z rzekomo kończącą się ważnością, co zachęca do szybkich zakupów. Niewłaściwie podawane są często informacje o cenie minimalnej do darmowej dostawy. Resort w specjalnym piśmie skierowanym do spółki wskazuje też wiele innych nieprawidłowości.
Szlaban na paczki z Chin
Do tego Ministerstwo Finansów zapowiedziało, iż prowadzi prace nad regulacjami, które mają ograniczyć zalew rynku tanimi i często nieprzebadanymi produktami z Chin. Podczas gdy Francja chce wprowadzić specjalny podatek 5–10 euro od sztuki, polski resort żadnych szczegółów nie podaje. Z kolei producenci zabawek nie wierzą w te deklaracje – tym bardziej że już wprowadzane regulacje mogłyby to rozwiązać, aczkolwiek stosowne instytucje działań nie podejmują. Mowa choćby o procedowanym od 2023 r. rozporządzeniu, które ma zastąpić dyrektywę regulującą rynek zabawek. Wprowadza ono szereg nowych wymogów dla unijnych firm czy importerów, ale nad platformami się nie pochyla zupełnie.
Zgodnie z danymi firmy RMD Research, zaprezentowanymi podczas konferencji branży zabawkarskiej, rynek ten jest wart 8 mld zł, co przekłada się na ok. 102 mln sprzedanych sztuk rocznie, przy średniej cenie lekko ponad 50 zł. – Rynek jest sezonowy, widać duże zmiany w poszczególnych okresach. Główny sezon to Boże Narodzenie, Dzień Dziecka, ale także widać wzrost w okolicy sezonu wielkanocnego – mówi Paweł Szmidt, dyrektor RMD Research. Firma podaje, że do końca kwietnia od stycznia rynek wart był 1,3 mld zł, co oznacza wzrost o 2,9 proc. W ujęciu ilościowym sprzedano 28 mln sztuk, co oznacza z kolei spadek o 1,4 proc. Średnia cena też spadła.