Zamówienia z katalogów szczyt popularności miały mieć za sobą zwłaszcza za sprawą szybkiego rozwoju sieci sklepów. Nic bardziej mylnego, ponieważ Europejczycy w 2015 r. na takie zakupy wydali 32 mld euro. Kwota ta wzrosła w ujęciu rocznym o, wydawałoby się nieznaczne, 4,4 proc., ale na tle mizernego wzrostu w sprzedaży detalicznej to wynik wręcz doskonały.
Zwrot „sprzedaż bezpośrednia" nie jest szczególnie jasny, ale firmy działające w tym formacie, takie jak Avon, Oriflame, Zepter czy Bon Prix, znane są już doskonale. W podobny sposób działa choćby firma Philipiak Milano, która sprzedaje naczynia kuchenne poprzez system prezentacji, a nie w tradycyjnych sklepach.
Z wyliczeń branżowych organizacji Europejskiego Stowarzyszenia Sprzedaży Bezpośredniej SELDIA i Światowej Federacji Stowarzyszeń Sprzedaży Bezpośredniej WFDSA wynika, że w całej Europie firmy działające w takim modelu współpracują z ponad 14,5 mln sprzedawców bezpośrednich.
80 proc. z nich to kobiety, często mogące dzięki elastycznym formom łączyć pracę z wychowywaniem dzieci czy innym zatrudnieniem. W Polsce ich udział jest nawet jeszcze większy, ponieważ wynosi 86 proc.
Polska wśród liderów
Organizacje branżowe podają, że tendencja wzrostowa sektora utrzymuje się już szósty rok z rzędu, a Polska jest niezmiennie piątym największym rynkiem w Unii Europejskiej.