Chleb drożeje i na razie to się nie zmieni

Za wzrost cen chleba odpowiadają nie tylko drożejące zboże i mąka, ale też rosnące koszty innych surowców, w tym oleju i cukru, a także energii, transportu, opakowań i płac – wyliczają producenci.

Aktualizacja: 15.09.2021 21:00 Publikacja: 15.09.2021 20:46

Chleb drożeje i na razie to się nie zmieni

Foto: Adobe Stock

– Na rosnące ceny pieczywa ma wpływ wiele czynników. Jednym z nich są ceny zbóż – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Santander Bank Polska. I tłumaczy, że z jednej strony tegoroczne zbiory pszenicy w Polsce były dosyć wysokie. GUS wstępnie oszacował je tylko o 5 proc. poniżej wysokiego poziomu z ubiegłego roku i znacznie powyżej niskich poziomów z lat 2018–2019. W dodatku w Unii Europejskiej (razem z Wielką Brytanią) szacuje się wzrost produkcji o 12 proc. wobec 2020 r. Jednak z drugiej strony w ostatnich tygodniach zredukowano oczekiwania dotyczące unijnej produkcji pod wpływem niższych zbiorów we Francji, Niemczech oraz krajach skandynawskich.

Czytaj więcej

Ceny pieczywa rosną jak szalone. Chleb jeszcze będzie drożał

– Notuje się również problemy z jakością ziarna w wyniku niekorzystnych warunków pogodowych w trakcie zbiorów. To zmniejsza podaż ziarna o parametrach konsumpcyjnych. W dodatku na rynku światowym zrewidowano w dół prognozy zbiorów m.in. w Kanadzie, Stanach Zjednoczonych, Australii. A według przewidywań zużycie w sezonie 2021/2022 ma być po raz kolejny wyższe niż produkcja, co powoduje, że bilans światowy pozostanie napięty. Wszystko to znajduje odzwierciedlenie w cenach zbóż po tegorocznych zbiorach – mówi Grzegorz Rykaczewski.

Zboża, mąka...

O ocenę sytuacji na rynku pieczywa poprosiliśmy też jego producentów. – Spodziewane zbiory zbóż okazały się mniejsze i o gorszej jakości, niż planowano. Jednocześnie eksport zbóż z Polski przy osłabionym złotym to kolejny czynnik, który ma istotny wpływ zarówno na ceny, jak i na branżę piekarniczą. W konsekwencji mamy do czynienia z dwucyfrowym wzrostem cen mąki w stosunku do poprzedniego roku – tłumaczy „Rzeczpospolitej" Waldemar Topolski, prezes Stowarzyszenia Producentów Pieczywa.

– Niestety, także inne surowce, jak cukier czy olej rzepakowy, notują kilkudziesięcioprocentowe zwyżki. W ślad za surowcami mamy do czynienia z brakiem podaży opakowań i podwyżkami cen np. folii rzędu 90 proc. Wielu dostawców opakowań zrywa po prostu kontrakty. Nawet nie wspominam o innych czynnikach kosztowych, jak energia czy gaz używany w piecach do wypieku pieczywa. Nie bez znaczenia jest również potrzeba zwiększenia płac – dodaje.

Z kolei Michał Zajezierski, wiceprezes firmy NOWEL, jednego z największych producentów pieczywa do dopieku w Polsce, zwraca uwagę na zmiany klimatyczne, rekordowo wysoką inflację, mocne euro, a także wzrost kosztów transportu i duży popyt na polskie surowce. – Sprawia to, że ceny krajowych zbóż dynamicznie rosną. Chociaż branża spożywcza spodziewała się, że po tegorocznych zbiorach ceny poszczególnych surowców się unormują, to tak się nie stało. Ceny wręcz wzrosły i obecnie mąka jest o 50 proc. droższa niż rok temu – mówi Michał Zajezierski.

I przywołuje dane historyczne, z których wynika, że ostatnio tak wysokie ceny surowców notowaliśmy w czasie globalnego kryzysu gospodarczego w 2008 r. oraz w 2011 i 2013 r. – Od początku tego roku cena pszenicy wzrosła o ok. 15 proc., a w największym piku cenowym pod koniec sierpnia było to prawie 30 proc. W naszej piekarni produkcję opieramy głównie na polskich surowcach, dzięki czemu z jednej strony skracamy łańcuch dostaw – co okazało się kluczowe w czasie pandemii – z drugiej natomiast silniej odczuwamy wahania cen polskich zbóż – mówi wiceprezes NOWEL.

Kiepskie perspektywy

Eksperci i producenci nie mają dobrych informacji. – Jak wynika z danych Ministerstwa Rolnictwa, w pierwszym tygodniu września za pszenicę konsumpcyjną płacono w skupie o 38 proc. więcej w relacji rocznej. Od strony surowcowej trudno więc spodziewać się obniżek cen w najbliższych miesiącach – mówi Grzegorz Rykaczewski.

Zwraca uwagę, że cena pszenicy stanowi tylko 10–15 proc. ceny detalicznej chleba. Pozostała część to koszty energii, transportu, pracy na poziomie produkcji mąki, produkcji pieczywa oraz handlu. – I to wzrost tych kosztów odpowiada dzisiaj w dużej mierze za wzrost cen pieczywa – mówi ekspert Santander Banku.

Także Michał Zajezierski zwraca uwagę, że finalna cena pieczywa nie jest uzależniona wyłącznie od kosztów surowców. Ważne są również koszty energii, paliw, transportu i pracy, które obecnie także dynamicznie rosną. – Inflacja dotknęła każdego obszaru gospodarki. Z prezentowanych prognoz dotyczących 2022 r. trudno wnioskować, aby wzrost cen wyhamował – zauważa.

– Wspomniane globalne i lokalne uwarunkowania sprawiają, że finalnie należy się spodziewać wzrostu cen o kilkanaście procent za nasz ulubiony chleb czy grahamkę – prognozuje Waldemar Topolski. – Mimo wszystko należymy do krajów z najtańszymi produktami piekarniczymi w Unii Europejskiej – dodaje.

Inflacja wciąż poza kontrolą Rady Polityki Pieniężnej

Wskaźnik cen konsumpcyjnych (CPI) w sierpniu wzrósł o 5,5 proc. rok do roku, nieco bardziej, niż sugerował wstępny szacunek.Nie zmienił się jednak szerszy obraz: inflacja jest najwyższa od dwóch dekad, a napędzają ją przede wszystkim ceny energii, w tym paliw, czyli czynniki poza kontrolą krajowej polityki pieniężnej. To oznacza, że RPP będzie prawdopodobnie zwlekała z podwyżką stóp procentowych, nawet jeśli inflacja będzie się utrzymywała istotnie powyżej górnej granicy (3,5 proc.) pasma dopuszczalnych odchyleń od celu Narodowego Banku Polskiego. W sierpniu, podobnie jak przez cały czas od początku 2019 r., szybciej drożały usługi niż towary. Ceny tych pierwszych wzrosły o 6,6 proc. rok do roku, po 6,2 proc. w lipcu, podczas gdy tych drugich o 5,1 proc. rok do roku, po 4,6 proc. w lipcu. Ale to właśnie ceny towarów sprawiają, że inflacja przyśpiesza. Jeszcze na początku roku rosły one w tempie zaledwie 1 proc. rocznie, a usługi drożały nawet szybciej niż dziś, w tempie ponad 7 proc. rocznie. Szczególnie szybko drożeją paliwa. W sierpniu ich ceny były o 28 proc. wyższe niż przed rokiem, po wzroście o 30 proc. rok do roku w lipcu. To konsekwencja odbicia cen ropy naftowej od dołka z 2020 r. związanego z pierwszą falą pandemii. W porównaniu z lipcem inflacja przyspieszyła jednak przede wszystkim za sprawą wzrostu cen żywności – szczególnie mięsa i owoców – oraz kosztów użytkowania mieszkań. To ostatnie zjawisko to pokłosie podwyżki cen gazu, która weszła w życie w sierpniu.

– Na rosnące ceny pieczywa ma wpływ wiele czynników. Jednym z nich są ceny zbóż – mówi Grzegorz Rykaczewski, analityk sektora rolno-spożywczego Santander Bank Polska. I tłumaczy, że z jednej strony tegoroczne zbiory pszenicy w Polsce były dosyć wysokie. GUS wstępnie oszacował je tylko o 5 proc. poniżej wysokiego poziomu z ubiegłego roku i znacznie powyżej niskich poziomów z lat 2018–2019. W dodatku w Unii Europejskiej (razem z Wielką Brytanią) szacuje się wzrost produkcji o 12 proc. wobec 2020 r. Jednak z drugiej strony w ostatnich tygodniach zredukowano oczekiwania dotyczące unijnej produkcji pod wpływem niższych zbiorów we Francji, Niemczech oraz krajach skandynawskich.

Pozostało 90% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Handel
Wojna Lidla i Biedronki zwiększy długi sklepów
Handel
LPP podnosi rękawicę i odpiera zarzuty Hindenburg
Handel
Coraz ostrzejsza walka Lidla i Biedronki. To będzie tania Wielkanoc?
Handel
Lidl ponownie uderza w Biedronkę. Co zarzuca konkurentowi niemiecka sieć?
Handel
Prezes LPP uspokaja inwestorów. Akcje odbijają po załamaniu