Największa amerykańska sieć księgarni stacjonarnych Barnes&Noble zwolniła właśnie swojego CEO Demosa Parnerosa. Zaskakujące zwolnienie samo w sobie jest sensacją, ale smaczku sprawie dodaje fakt, że Parneros został wręcz wyrzucony z pracy bez prawa do sowitej odprawy (odprawy są standardem dla top managmentu na całym świecie). Zwolnienie miało miejsce z powodu „naruszenia zasad firmy”. Rzeczniczka Barnes&Noble, cytowana przez Bloomberg, przekazała jednak, że nie nastąpiło to w skutek jakichkolwiek nadużyć czy różnic w poglądach na politykę firmy między prezesem a zarządem. Do czasu znalezienia nowego CEO Barnes&Noble będzie zarządzane kolektywnie przez członków obecnego zarządu.
Czytaj takżę: Clarks traci prezesa. "Niestosowne zachowanie"
Demos Parneros został prezesem Barnes&Noble nieco ponad rok temu. Zastąpił wtedy Ronalda Boire, który zdaniem zarządu spółki „nie pasował do firmy”. Pod rządami Parnerosa sprzedaż Barnes&Noble nadal spadała, a firma malała pod naciskiem konkurencji ze strony Amazona i, co może zaskakiwać, wracających do łask niezależnych księgarni. Parneros jest czwartym prezesem Barnes&Noble w ciągu ostatnich pięciu lat, który musiał odejść ze stanowiska, ale pierwszym, który odchodzi w takich okolicznościach. Niejasne powody odejścia dają oczywiście asumpt do plotek, ale brak jest informacji o tym, jakie zasady złamał dotychczasowy prezes.
Wyniki Barnes&Noble w ostatnich latach nie imponują. Sprzedaż systematycznie spada z 5,075 mld dolarów w 2013 do 3,894 mld dolarów w 2017 roku. Firma zanotowała w zeszłym roku podatkowym niewielki zysk netto, ale zapowiada się, że ten rok może skończyć ze stratą.
Damos Parneros w 2017 roku zarobił w Barnes&Noble nieco ponad 2,2 mln dolarów. Nie komentuje on sprawy swojego zwolnienia, a jego konto na Twitterze przestało istnieć. O tym, że powody zwolnienia musiały być poważne świadczy fakt, że nie dostał on odprawy zwyczajowo wypłacanej w USA niemal automatycznie nawet prezesom z najgorszymi wynikami.