Dymisja ministra skarbu Dawida Jackiewicza jest dla Prawa i Sprawiedliwości problemem nie tylko wizerunkowym, choć bez wątpienia i sprawa dobrego imienia jest tu istotna. Jeśli rzeczywiście jest pokłosiem poczynań swoistej pajęczyny działaczy PiS obsiadających spółki Skarbu Państwa, mocno uderza w wizerunek partii, która miała zaprowadzać inne standardy niż jej poprzedniczka u władzy.
Ale problem jest poważniejszy, ponieważ kwestia obsady kadrowej jest jednym z kluczowych elementów filozofii politycznej PiS. Wszak jednym z głównych założeń krytyki Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Platformy Obywatelskiej była nieuczciwość jej kadr, która zdaniem PiS miała wręcz charakter systemowy. W myśl tej narracji wystarczyło odsunąć skorumpowaną sitwę PO–PSL od władzy i od decyzji w ważnych spółkach, a już kryzys przestał nam grozić. Pierwszą rzeczą do zrobienia była więc wymiana kadr z nieuczciwych platformerskich na uczciwe pisowskie.
Nie mieszać dobra i zła
Trzeba oddać Kaczyńskiemu, że zapowiadał taką strategię na długo, zanim wygrał wybory rok temu. Dokładnie trzy lata temu prezes PiS mówił w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej" o tym, jakie będą kadry nowej ekipy: „Nie wszyscy będą geniuszami, nie wszyscy będą nadzwyczajnie zdolni, ale będą musieli być zdyscyplinowani, uczciwi i muszą wiedzieć, czego chcą".
Dlaczego tak ważne jest, by sięgać po ludzi swoich, a nie po mitycznych fachowców z rynku? Przed wakacjami prezes Kaczyński mówił z rozbrajającą szczerością w tygodniku „Do Rzeczy" o partyjnych nominatach w państwowych spółkach: „Kogo my tam mamy brać? Mamy brać ludzi, którzy nie mają z nami nic wspólnego? Mamy to doświadczenie. Fachowcy z rynku szybko wchodzili w układ i żadna polityka ogólnopaństwowa ich nie interesowała. My chcemy prowadzić politykę gospodarczą. I po to jest państwowy przemysł, żeby to robić. Musimy wobec tego czerpać z własnego zasobu personalnego".
A zatem fachowcy nie czują się lojalni wobec PiS, szybko wsiąkają w układ, który ugrupowanie to chce rozbijać. Lepszy od fachowca jest ktoś, kto nie jest geniuszem, za to realizuje to, do czego zobowiązała go partia, która wszak nominowała go na wysokie stanowisko.