Dymisja ministra skarbu Dawida Jackiewicza jest dla Prawa i Sprawiedliwości problemem nie tylko wizerunkowym, choć bez wątpienia i sprawa dobrego imienia jest tu istotna. Jeśli rzeczywiście jest pokłosiem poczynań swoistej pajęczyny działaczy PiS obsiadających spółki Skarbu Państwa, mocno uderza w wizerunek partii, która miała zaprowadzać inne standardy niż jej poprzedniczka u władzy.
Ale problem jest poważniejszy, ponieważ kwestia obsady kadrowej jest jednym z kluczowych elementów filozofii politycznej PiS. Wszak jednym z głównych założeń krytyki Jarosława Kaczyńskiego pod adresem Platformy Obywatelskiej była nieuczciwość jej kadr, która zdaniem PiS miała wręcz charakter systemowy. W myśl tej narracji wystarczyło odsunąć skorumpowaną sitwę PO–PSL od władzy i od decyzji w ważnych spółkach, a już kryzys przestał nam grozić. Pierwszą rzeczą do zrobienia była więc wymiana kadr z nieuczciwych platformerskich na uczciwe pisowskie.