Peter Altmaier, minister ds. gospodarki i energetyki, zakomunikował, że niemiecka gospodarka poradziła sobie lepiej z konsekwencjami lockdownu niż przewidywano. Największy partner handlowy Polski oczekuje już tylko 5,8-proc. spadku PKB w 2020 r. Eksperci zakładali, że spadek przekroczy 6,3 proc. – Recesja w pierwszej połowie roku była mniej dotkliwa, niż się spodziewaliśmy – mówił Altmaier na konferencji prasowej.
Względny sukces osiągnięto dzięki szybkiemu wdrożeniu kosztownej tarczy antykryzysowej. Niemcom udało się dzięki olbrzymim nakładom finansowym uniknąć zwolnień grupowych i związanego z tym wzrostu bezrobocia. Budżet niemiecki wydał już na wsparcie rynku pracy w kryzysie pandemicznym 12 mld euro. Eksperci są zdania, że do końca roku ta kwota może wzrosnąć nawet do 30 mld euro.
Finansować to wsparcie pomogły wysokie nadwyżki i rezerwy w kasach Federalnej Agencji Pracy (Bundesarbeitsagentur), które w końcu 2019 r. wynosiły 26 mld euro. Oznacza, że niemieckie państwo było dobrze przygotowane.
Postojowe rządzi
Większość narażonych na bezrobocie pracowników może liczyć na wypłatę postojowego (Kurzarbeitergeld) – 60 proc. ostatniej pensji netto (w przypadku rodzin 67 proc.). Ten mechanizm wsparcia dla firm zastosowano też w 2009 r., kiedy Niemcy dotknął kryzys finansowy.
Wsparcie niemieckiego rynku pracy przewidziane było wstępnie na 12 miesięcy. Koalicja rządząca postanowiła jednak przedłużyć te działania do końca 2021 roku. Minister finansów Olaf Scholz przewiduje, że przedłużenie Kurzarbeitergeld o kolejny rok obciąży przyszłoroczny budżet kwotą rzędu 10 mld euro.