O konieczności uzależnienia wypłat kierownictw państwowych gigantów od osiąganych wyników, mówił w grudniu publicznie Władimir Putin. Wyjaśnił, że firmy, w których skarb państwa ma ponad połowę udziałów, powinny co roku obniżać wydatki operacyjne o 2-3 proc. (do tej pory tendencja jest odwrotna).
Teraz rząd przygotowuje przepisy, które wymuszą na szefach koncernów bardziej efektywną pracę. dowiedziała się gazeta Izwiestia.
- Eksperci ministerstwa gospodarki pracują nad szczegółami projektu ustawy, tak by były zgodne z tym o czym mówił prezydent. Płace szefów mają być bezpośrednio zależne od wyników osiąganych przez firmę. Jeżeli oceniać realistycznie, to dziś wielu wysokich menadżerów otrzymuje zawyżone pobory i trzeba to zmienić - cytuje gazeta źródło w rządzie.
Tak więc przy wyliczeniu wynagrodzenie będzie brane pod uwagę to jak firma redukuje wydatki, obniża wartość kontraktów na zakupy, zwiększa sprzedaż, obniża koszty produkcji. Prezesi największych koncernów zarabiają tak dużo, że odmawiają nawet publikowania rocznych deklaracji majątkowych, do czego są prawnie zobowiązani. Taką odmowę złożył m.in. przez państwowych kolei, szef Rosneft. Media rosyjskie szacują ich zarobki roczne w dziesiątki milionów dolarów. W listopadzie 2014 r Forbes opublikował zestawienie najlepiej zarabiających menadżerów Rosji. W sumie 25 szefów wzięło z kas firm, w większości państwowych - 291 mln dol., co oznacza wzrost ich uposażeń o średnio 7 proc. rok do roku.
Na czele znalazł się 58-letni Andriej Kostin (37 mln dol.) prezes drugiego największego banku kraju - państwowego VTB (bank ma coraz gorsze wyniki, jest poważnie zadłużony). Na drugim prezes Rosneft Igor Sieczin (54 lata). Forbes nie podał, ile zarobił, choć takie dane zebrał. Sieczin pozwał gazetę za publikację z 2013 r, dowodząc, że jego zarobki były niższe niż 50 mln dol. Forbes przegrał sprawę w I instancji i złożył apelację, która czeka na rozpatrzenie.